Leon
Nie wierzę, po prostu nie mogę w to uwierzyć. Moja ukochana, która jeszcze kilka minut temu wyznawałam mi miłość i mój rodzony brat mogli by to zrobić? To jest jakiś obłęd. Myślałem, że Violetta to ta jedyna, że mogę jej zaufać. Ale jednak się myliłem. Mydliłam mi oczy przez tyle czasu, mówiła, że kocha, że chce spędzić ze mną resztę swego życia, ale ja byłem głupi i nabrałem się na jej gierki.
Ale z drugiej strony Violetta nie przyznała racji Fabianowi tylko uciekła. Może to tylko jakiś wymysł mojego brata? Nie wiem co mam o tym myśleć. Bardzo dobrze znam mojego brata i wiem, że jest zdolny do prawie wszystkiego. Oczywiście i tak prawda tak czy tak wychodzi na jaw. Może okaże się, że to tylko głupie pomylenie i wszystko będzie w normie. Moje przemyślenia przerwali Fabien i Violetta, który weszli do pomieszczenia . Może to nie pomyłka. Ten widok szarpał moje serce, ale spokojnie czekałem na jakieś wyjaśnienia.
Nasi rodzice szybko podnieśli się ze swoich poprzednich miejsc i popatrzyli na nich wymownie. Violetta lekko się uśmiechnęła choć to wyglądało troszkę kwaskowato.. Najpierw popatrzyła na swoją rodzicielkę, a potem na ojca, a następne zlustrowała nas swoim spojrzeniem. Przysunęła się bliżej bruneta i złączyli swoje ręce w jedno. Nie powiem ukucie w sercu bardzo zabolało.
-To prawda, przyjęłam zaręczyny Fabiena i przepraszam, że tak zareagowałem. Chciałam wam to powiedzieć trochę później.-lekko się uśmiechnęła i spojrzała na mnie. Patrzyłem na nią z niedowierzaniem i bólem. Jak ona mogła zrobić mi coś takiego. W ogóle tego się nie spodziewałem. Mocno wierzyłem, że ona mnie kocha i jeszcze przed chwilą też w to wierzyłem, ale teraz to już nie ma sensu. Przekreśliła nas, tak szybko. Zdradziła mnie i to z moim bratem, rodzonym bratem. Nie mogłem tego więcej wytrzymać. Ostatni raz spojrzałem na nią gniewnie i wyszedłem z domu jak najszybciej. Słyszałem jak za mną ktoś mnie woła, ale w ogóle nie zwracałem na to uwagi. Byłem naprawdę wściekły. Gdy byłem na posesji moich rodziców najpierw co pomyślałem, że pojadę gdzieś samochodem. Ale w ostatniej chwili zdecydowałem, że wole się przejść pieszo. Może troszkę wyluzuję.
***
Szedłem ulicami zastanawiając się nad moim życiem. Co teraz będzie. Mieliśmy tyle planów. Tyle pomysłów na życie. A nigdy bym nie pomyślał, że Violetta, ta krucha, ciepła, miła osóbka mogła by coś takiego zrobić. Zdradzić. Wbić nóż w plecy. Jednak jak mówią, pozory często mylą. Ale jak ja sobie teraz poradzę. Ja ją naprawdę kocham. Ale jeżeli ona nie odwzajemnia moich uczuć, a szczerze kocham mojego brata to usunę się im z drogi.
Nagle usłyszałem za sobą stukot obcasów i kobiecy głos, który mnie wołał. Od razu wiedziałem do kogo należy ten głos. Cicho westchnąłem i zatrzymałem się.
-Leon poczekaj.-powiedziała Violetta naprawdę zadyszanym głosem. Głośno westchnąłem i odwróciłem się w stronę dziewczyny.
-Czego chcesz?-powiedziałem zimnym głosem. Nie obchodziło mnie to co teraz powie. Już nawet domyślam się o czym będziemy rozmawiać. -No co chcesz mi powiedzieć?! ze bardzo ci przykro, że tak wyszło, że ty naprawdę go kochasz i chcesz żebyśmy zostali tylko przyjaciółmi tak?-zapytałem ironicznym głosem.
-Nie, Leon to w ogóle nie tak jak myślisz...-nie dałem jej dokończyć.
-A jak?! Zdradziłaś mnie, wbiłaś mi móż w plecy!-krzyknąłem poirytowany, choć w moim głosie można było wyczuć ból.
-Leon proszę, wysłuchaj mnie...-i znowu jej przerwałem.
-Wiesz co nie chcę z tobą rozmawiać. Cześć.-powiedziałem obojętnie i odszedłem.
***
Hej, hej, hej
Rozdział późno w powodu mojego lenistwa^^
No sory, ale naprawdę nie chciało mi się pisać
Ale już jest XD
Mam nadzieję, że wam się spodoba
Leonetta przeżywa kryzys...
Czy na długo...?
Okej nie przedłużam, bo sama za bardzo(za bardzo?!!!! nie znoszę notek XD) ich nie lubię
Czekam na komentarze :***********
Lucyy
PS: Taki mały szantażyk
5 komentarzy = 7 rozdział XD
5 komentarzy = 7 rozdział XD