Violetta
Do kawiarni wpadłam jak szalona. Miałam lekko potargane włosy. Więc je ręką starałam się doprowadzić do porządku.Gdy byłam już w większości ogarnięta zaczęłam rozglądać po pomieszczeniu. Kawiarnia nie była za duża, lecz klientów przyciągała swoją przepyszną kawą i domowymi ciastkami.jeszcze kiedy uczęstniałam do liceum, ja i Włoszka naprawdę często tu zagłądałyśmy. Można powiedzieć, że codziennie. Uwilebiałam to miejsce. Zawsze było tu taka ciepła, miła atmosfera. Wystrój kawiarenki prawie się nie zmienił, kremowe ściany świetnie komponowały się z ciemnymi meblami. Duże okna rozświetlały całe pomieszczenie .. Po prawej stał niewielki bar a przy nim stali jacyśludzie. To na pewno kelnerzy.
Zaczęłam rozgłądać się w poszukiwaniu pięknej dziewczyny. Po kilku sekundach dostrzegłam siedzącą przy oknie lekko podenerwowaną dziewczynę.
-Fran...-szepnęłam sama do śiebie. Nie czekają ani sekundy dłurzej ruszyłam w tą stronę. Zwinnie pokonałam przeszkody czyli stoliki sna mojej drodze do wybranego miejsca.
-Powiedz, bardzo się spóźniłam?- zapytałam z ogromnym uśmiechem na moje buzi. Dziewczyna na mój głos podniosła głowę z nad menu i trż szeroko się uśmiechnęła.
-Violetta.- powiedziała wstając.Wysoka dziewczyna obeszła stolik do okoła i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam jej uścisk
-Tak bardzo tęskniłam.-szepnęłam nadal ją przytulając. Gdy oderwałyś my się od siebie uśiadłyśmy na ciemnych drewnianych krzesłach.
-To co zamawiasz?-zapytała Francesca powracając do przeglądanie listy dań .
-To samo co zawsze.-powiedziałam pewna siebie i oparłam się o oparcie krzesła.
-Okej to ja też.-powiedziała i zamknęła książkę którą trzymała w ręce.Na kelnera czekałyśmy milcząc. Gdy podszedł do nas wysoki, dobrze zbudowany blondyn, powiedziałyśmy mu co chcemy dzisiaj zjeść. Szybko zapisał wszystko w notesie i odszedł bez słowa. Nastała niezręczna cisz. Trwała ona tak z 2 minuty. Jako pierwsza odważyła się odezwać czarnowłosa.
-No Violu, powiec jak tam w Madrycie?...-cicho westchnęłam
-Nie jest to samo co Buenos Aires ale nie skarze się.
-A jak tam na uczelni ,Wszystko dobrze...-dalej drążyła ten temat
-Świetnie. W przyszłym roku mam egzaminy końcowe, a potem będę mogła pójść do pracy.-uśmiechnęłam się blado.W odpowiedzi dziewczyna pokiwała głową
-A jak tam u ciebie?
-Wszystko wspaniale. Bardzo dużo pracy, ale czego się nie robi dla lepszej przyszłości.i znowu ta cisz ona mnie kiedyś zabije. Po jakichś 5 minutach kelner przyniósł nasze zamówienie. Przed mną postawił jeszcze ciepła szarlotkę z lodami, a Włoszce tiramisu.. Odchodząc rzucił ciepłe smacznego. Zaczęłam jeść ciasto i przyznam , że jest przepyszne. Gdy już kończyłam konsumować przysmak dziewczyna postanowiła się odezwać.
- To jak tam sprawy sercowe? No bo sama wiedz ja na żadne romanse nie mam czasu, więc może tobie się powiodło w tych sprawach.-powiedziała Francesca połykając to co miała w ustach.Na to pytanie prawie co się nie zakrztusiłam. W ogóle nie przemyślałam tego pytania. Co ja teraz powiem. Prawdę? Nie mogę. obiecałam Leonowi.
-Violu co jest? Zakochałaś się?
***
Leon
Siedzę w swoim pokoju i myśle jak by tu ich wszystkich mieć w jednym miejscu. Che to zrobić jak najszybciej. Nie znoszę mieć Przed rodziną i znajomymi tajemnic. Może zrobić taką jakby kolację. Tak to będzie najlepsze wyjście. Po proszę mamę, a ona na pewno się zgodzi
Gdy obmyślałem cały plan postanowiłem zadzwonić do Vilu. Zgarnąłem z biurka czarny Iphon, odblokowałem go i wybrałem numer do szatynki.Pierwszy sygnał... drugi... trzeci... czwarty... odebrała
-Halo?-usłyszałem jej głos.
-Cześć kotku. Jak tam?
-Tak tato...
-Co? Violu to ja.-zdziwiłem się
-Tato mówiłam ci, że idę na spotkanie z Fran.
-Violetta nic ci nie jest?=zapytałem podejrzliwie.
-Dobrze już wracam..-powiedziałem zrezygnowana i się rozłączyła.Dobra o co tu chodzi. Popatrzyłem na ekran w telefonu z ogromnym zdziwieniem. Patrzyłem na urządzenie aż znowu nie zadzwoniła moja dziewczyna.
-Halo?-powiedziałem nie pewnie.
-Hej. Sory za to Fran może coś podejrzewać, ale dzięki ci. Uratowałeś mnie.
-To się cieszę mam już pomysł jak wszystkim to powiemy.
-No to słucham..
-Po proszę mamę aby zorganizowała kolację na której zaprosimy twoich rodziców, oczywiście ciebie i naszych znajomych.
-Świetnie zwyczajnie i bez dużego wybuchu.
-No już nie mogę się doczekać aż...-nie zdążyłem dokończyć, ponieważ do pokoju wtargnął mój nie znośny brat.
-Aż co.-zapytał zorglądając się po pokoju.
-Aż nic .-dokończyłem zwracając się do niego.-Jeśli masz do mnie jakąś sprawę to mów albo wynocha stąd.-powiedziałem z niechęcią.
-Mama cię woła.-powiedział nadal rozglądając się po pomieszczeniu. Ciężko westchnąłem i już zacząłem mówić do telefon.-Okej słuchaj muszę kończyć jutro zadzwonię i wszystko o mówimy.
-Oki to do jutra. Kocham cię.-powiedziała słodko szatynka po drugiej stronie.Na te słowa lekko się uśmiechnąłem.W ogóle zapomniałem, że w pomieszczeniu nie jestem sam.
-Pa, ja ciebbb...-w porę wróciłem na ziemie. Brunet wpatrywał się we mnie badawczo a ja ty samym wzrokiem na niego. Pod presją jego wzroku szybko rzuciłem zwykłe, suche "cześć". Rozłączyłem się i cicho westchnąłem
-Z kim rozmawiałeś?- zapytał zaciekawiony chłopak.
-Z nikim ważnym - bąknąłem i odłożyłem mój telefon na biurko stojące nieopodal.. Fabien już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mu głos dochodzący z dołu.
-Chłopaaaaki...- usłyszałem głos naszej mamy.Głośno westchnęliśmy i razem powiedzieliśmy
-Idziemy..- ale to tak wiało nudą, że po prostu od tego słowa można było zasnąć na stojąco.
***
No wreszcie
nowy rozdział
Ze szkoły wracam bardzo późno a potem czeka mnie praca
Nie mam czasu nawet na lekcje
Okej mam nadzieje, że rozdział 3 będzie szybciej
Dziubek;*
Lucyy
PS: a i przepraszam za taki smętny rozdział, mam nadzieje, że w następnym coś się zacznie dziać
Cudo! ♥___♥
OdpowiedzUsuńCzekam na next! :D
Oraz zapraszam do mnie :*
x
u ciebie to ja jestem baaaaardzo częstym gościem
Usuńtylko nie zawsze komentuje XD
ale dzięki
Lucyy