piątek, 19 września 2014

Rozdział 3: Wybrać obrączkę

Fabien
Dzisiaj obudziłem się dość wcześnie jak na mnie. A dokładnie była 9.06.. Leniwie się przeciągnąłem i  zacząłem obmyślać co dzisiaj będę robić. Wiem jedno nie mogę tak bezczynnie leżeć i coś obmyślać. Nie jestem taki. Działam pod impulsem, spontanicznie, dlatego  czasami  wybrany przez mnie pomysł jest zły i ma swoje konsekwencje. Ale jak zawsze wychodzę z tego z dumą i bez szwanku.. Nagle usłyszałem jak mój telefon, który stał na szafce nocnej wibruje. Wyciągnąłem rękę w jego stronę i chwyciłem go. Przed odebraniem spojrzałem na  wyświetlacz "Nico". Nie  pytajcie o niego, to nikt ważny. Nacisnąłem zielony przycisk i przyłożyłem czarnego Iphona do ucha
-Halo...-powiedziałem znudzony.
-Hej tu Nico.- powiedział radosnym głosem chłopak.
-Hej czego chcesz?-powiedziałem z lekkim wyrzutem.
-Ooookej, to może zacznę od początku. Więc tak... pamiętasz tą słodką blondynkę o rok młodszą od nas... tą z uniwersytetu...?- zapytał z lekką nadzieją
-No coś tak pamiętam..
-No więc od jakiegoś czasu podkochuje się w niej... i słyszałem jak mówi o mnie swoim koleżankom... i nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy, chyba się zakochałem , ale tak na pow...- nie dałem mu skończyć
- Streszczaj się .- powiedziałem stanowczo.
-Okej sory, no więc tak chce, żebyś kupił jej pierścionek zaręczynowy i i mi go przysłał.
-Co? Dlaczego akurat ja?
-No ba ty znasz się na tym i na pewno pomoże ci jakaś ślicznotka...-powiedział podejrzliwym tonem.
-Nie, nie ma mowy,-krzyknąłem zirytowany.
-Oj no pomyśl jeszcze... proszę...-mówił błagalnym tonem
-A co ja z tego będę miał- zapytałem.
-No ona ma bardzo ładną siostrę... bardzo młodą, ładną siostrę.-tymi słowami mnie zaintrygował.. Zacząłem się zastanawiać.
-No nie wiem...
-Jeśli się zgodzisz będziesz pierwszy.- okej ten argument jest bardzo dobry i przekonał mnie do tego. Ustaliliśmy kilka bzdetów i miałem już dziś co robić po południu. A nawet wiem kto mi w tym pomorze...

Violetta

Siedzę w moim pokoju przed komputerem i szukam materiałów materiałów  na egzaminy. Choć są wakacje ja i tak  kiedy mam wolny czas, zamiast się obijać zaczynam się przygotować. Dla nie których może to wyglądać głupio, że ktoś się uczy w wakacje. Ale taka prawda, jak chce zdać egzaminy to trzeba się postarać. Byłam tak wciągnięta czytaniem , że nie słyszałam prawie niczego. Była idealna cisza, a jak się tak wyłączam to w ogóle jest bajka. W takim transie czytałam gdzieś 15 minut aż nie zadzwonił mój telefon. Gdy usłyszałam dźwięk to aż podskoczyłam. Spojrzałam na dzwoniący biały telefon, który stał na biurku koło laptopa przy którym obecnie siedziałam.. Wyciągnęłam rękę w stronę urządzenia i chwyciłam go.Przed odebraniem spojrzałam na wyświetlacz "Fabien". Czego on od mnie chce?-zapytałam siebie w myślach.
-Halo?
-No hej Violu, jak tam?-zapytał wesołym głosem.-Dobrze a jak tam u ciebie?
-Może byś... słuchaj przejdę do konkretów.Musisz mi w czymś pomóc.
-Zamieniam się w słuch.-powiedziałam opierając się o krzesło
-Więc,  musisz mi pomóc wybrać obrączkę.-"obrączkę?!" chyba się przesłyszałam.
-Czekaj, czekaj czy ty chcesz się komuś oświadczyć...? Ty?-zdziwiłam się
-Przecież mnie znasz, nigdy tego nie zrobię, a obrączka będzie potrzebna dla mojego kolegi. Toco pomożesz.-zapytał
-No dobra . To kiedy się spotykamy?

                                                                 ***

-Dobra, Violetta szybciej wybieraj bo nie chce mi się tutaj tyle czasu stać- cały czas narzekał
-Fabien uspokój się i jeszcze chwile poczekaj.-zaczęłam go uspokajać.
Nie minęło kilka minut a znowu usłyszałem jego głos.
-Ile jeszcze?-i znowu to samo. Westchnęłam głośno i jeszcze raz spojrzałam na stojące przed mną pierścionki zaręczynowe.
-Ten .- wskazałam na jeden z 5 pierścionków.
-Oczywiście, zaraz zapakuje.- powiedziała ekspedientka i zgarnęła wszystkie błyskotki, które były na stole.
-Wreszcie.-usłyszałam za sobą głos. Odwróciłam się w jego stronę i się uśmiechnęłam.
Szczęśliwy?
-Nawet nie wiesz jak bardzo.-powiedział z ulgą
-Będą państwo płacić kartą, czy gotówką.? przerwała nam młoda kobieta.-Verdas wyjął kieszeni jakąś kartkę i podał ją kobiecie.
-Proszę wysłać rachunek na ten adres.
-Oczywiście.- następnie wyszliśmy z  sklepu jubilerskiego i zaczęliśmy wolnym krokiem iść do samochodu bruneta
-Tooo, może go przymierze, sprawdzę jak wygląda na palcu.-zasugerowałam
-Dobry pomysł, ale w domu.-powiedział idąc przed siebie.
-Okej.-bąknęłam i szłam dalej.

                                                                   ***

Fabien odwiózł mnie do domu a sam pojechał jeszcze do Diego. Gdy tylko weszłam do domu, przywitała mnie moja mama z wieścią, że za chwile będzie obiad. Jak dobrze wracać do takiego ciepłego i pełnego pozytywnych uczuć domu. Cicho wsetchnęłam i poszłam do swojego pokoju, żeby się odświerzyć. Weszłam do wcześniej wymierzonego pokoju i  gdy byłam już w środku obejrzałam się dookoła. Wszystko było po staremu.. Podeszłam do łóżka gdzie postawiłam moją torebkę na ziemi a sama rzuciłam się na nie. W takiej pozie leżałam gdzieś 5 minut, kiedy przypomniałam sobie o moim kotku. Od razu na mojej warzy zawitał uśmiech.Szybko wstałam z łóżka i wzięłam z torebki mój telefon.. Szybko wybrałam jego numer i zaczęłam czekać na odebranie połączenia. Po trzech sygnałach odebrał.
-Hej kotku.-usłyszałam jego przyjemny głos.Gdy  słysze jego głos zawsze czuje się jak małe dziecko dostało najlepszego lizaka na świecie, albo jak bym dostała zimną wodę do picia w naprawdę gorący dzień.
-Hej misiu nawet nie wiesz jak tęskniłam,-powiedziałam znów kładąc się na łóżku.
- To jak tam minął dzień mojej księżniczce?-na te słowa do razu się zarumieniłam-Rumienisz się?-zapytał podejrzliwie. A w ogóle skąd on wie o tym co ja teraz zrobiłam
-Skąd wiesz?-zapytałam z uśmiechem.
-A takie przeczucie-cicho się zaśmiałam- A wiesz co, udało mi się załatwić tą kolację.-powiedział dumny z siebie.
-Naprawdę?A kiedy ona będzie?=zapytałam ciekawa.
-No i to będzie najlepsze, dzisiaj wieczorem.
-Serio?!Już się nie mogę doczekać.-powiedziałam z godnie z prawdą
-Ja terz się cieszę.Nie będę musiał się przed niczym kryć.
-Tak ja też...-los chciałam, żebym nie skończyła zdania.
-Violu, chodź na obiad.-usłyszałam głos mojej mamy.
-Już idę.-odkrzyknęłam jej.-Przepraszam muszę  już iść na obiad spotkamy się wieczorem.
-Kocham cię-usłyszałam słowa od których aż się chce zacząć krzyczeć ze szczęścia.
-Ja ciebie też kocham kotku.-powiedziałam to naprawdę czule i się rozłączyłam.Przytuliłam do siebie swój telefon i z bananem na twarzy siedziałam przez kilka minut.
-Violetta-usłyszałam zirytowany głos mojej mamy.-Idziesz, czy nie?!
-Idę, idę!

                                                           ***
Noooooooooooo heeeej ^^
Więc rozdział pisał się całkiem nieźle
Choć w tym rozdziale chciałam zrobić duuuuuuuuużo więcej
Ale jakoś się przedłużyło i nie wyszło
Oki więc czekam na wasze opinię

Lucyy


1 komentarz:

  1. Mistrzostwo Świata Rybo! :***
    Czekam na next i zapraszam do mnie jest już next!
    x

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette