sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 19: Okłamałam cię


Dedykuję Tangled ;)

Violetta

   Po tym wszystkim Leon, podwiózł mnie do domu. Nawet nie pożegnałam się z państwem Verdas. W ogóle ich nie widziałam. Czułam się strasznie. Na każdym kroku kłamie. I dlaczego? No jasne, dlatego, bo Fabien ma to głupie zdjęcie. Przez to wszystko chce mi się tylko płakać. Nic innego. Chce zapaść się pod ziemię. Nie mam na nic siły.
   Gdy tylko weszłam do budynku, niezwłocznie ruszyłam do mojego pokoju. Nie pragnęłam niczego innego jak tylko położenia się do łóżka i cichego szlochania. Jestem bezsilna.
   Biegnąc schodami, zrzuciłam z siebie biżuterię i buty. Czułam jak w oczach zbierają się mi łzy. Wbiegłam jak szalona do mojej sypialni i od razu rzuciłam się na łóżko. Schowałam twarz w poduszce i przestałam się już powstrzymywać z płaczem.
   Płakałam jak opętana. Po co ja głupia zgodziłam się na to wszystko?! By pokazał to głupie zdjęcie Leonowi, on by się obraził, ale wiem, że mnie kocha. Z czasem na pewno by mi to wybaczył.
   Podniosłam swoją ciężką jak ołów głowę z mokrej od łez poduszki i kilka razy pociągnęłam nosem. Sama sobie z tym nie poradzę. Potrzebuję komuś się wygadać wyżalić. I znam tylko jedną taką osobę. Francesca. Na pewno będzie zła i wkurzona na mnie, ale mam nadzieję, że Włoszka mnie zrozumie.

piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 18: To błachostka


Violetta

   Obaj staliśmy sparaliżowani tą sytuacją. Stała tam matka bliźniaków. Co mamy teraz zrobić?! Najchętniej bym powiedziała całą prawdę, ale dobrze wiem, że nie tylko Fabienowi się oberwie. Znam Leona, bardzo dobrze. Popadnie w niespotykany gniew i wytłumaczyć nie będę mogła mu niczego. Jest upartym chłopakiem i już miałam kilka razy z tą jego cechą do czynienia.
   Spojrzałam najpierw na zmieszaną i zdziwioną kobietę, a potem wzrok przeniosłam na szatyna. Patrzył na mnie zdecydowany. Chce powiedzieć prawdę, ale ja nie mogę...
   Pokiwałam nieśmiało przecząco głową, a on zmarszczył brwi. Otwierał usta by coś powiedzieć, ale wyprzedziła go jego mama.
 - Leon?! - jej głos był wysoki i przepełniony  szokiem i okropnym, aż komicznym zdziwieniem. Szatyn odwrócił głowę w stronę blondynki. Już chciał podejść do niej, ale w samą porę odepchnęłam, go od siebie, chwyciłam mocno za rękę i rzuciłam się do biegu w głąb uliczki.
 - Czekajcie! - usłyszałam za sobą melodyjny głos kobiety. Ale ani nie myślałam jej posłuchać. Biegłam jak szalona ciągnąc Verdasa za sobą. Próbował mnie zatrzymać i to nie raz, ale po jakimś czasie uległ i przyśpieszył.

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 17: Cicho kochanie


Dedykacja Tinicie Stoessel 

Violetta

   Weszliśmy do eleganckiej restauracji. Było tu naprawdę pięknie. Stoliki były okrągłe, a na nich leżała biała, satynowa serweta. Do tego przy nich stały krzesła z ciemnego drewna. Zostały ozdobione różnymi ornamentami. Ściany lokalu były w koloru jasnej wanilii, a nad oknami wisiały ogromne zasłony, wyrobione z ciemnego i z pewnością drogiego materiału. Podłogo była wyłożona jasnymi, dużymi kafelkami. Wszystko pięknie się komponowało, a cały ten urok podkreślały duże wystawne żyrandole powieszone na sklepieniu.
   Piękna kobieta dupnie ruszyła przed siebie, a za nią i jej synowie. Wszyscy trzej nawet nie zwrócili uwagi na osoby, które im się przyglądają. Mnie to troszkę przeszkadzało i onieśmielało, ale nie miałam szansy pomyśleć dłużej nad tym, ponieważ Leon wciąż trzymał mnie za rękę ciągnąc za sobą w stronę stolika umieszczonego przy oknie. Tam już siedziały cztery osoby w tym tata bliźniaków.
   Uwielbiam tego mężczyznę. Zawsze uśmiechnięty, miły, pomocny i ciepły. Do niego można się zwrócić w każdej sprawie i zawsze pomoże. Wiem to. Może sama tego nie praktyowałam, ale z opowiadań Leona bez względu na sytuację i miejsce bronił synów. I przez to obaj wychodzilli na prostą, ponieważ Daniel Verdas jest cholernie wpływową osobą.
   Do tego z nim siedziały dwie kobiety i mężczyzna. Jednak z kobiet była w moim wieku, a pozostała dwójka trochę starsza od rodziców Leona i Fabiena.
 - Już jesteśmy. - zakomunikowała blondynka, przysiadając się do swojego męża. - A to są nasi synowie. Leon i Fabien. - powiedziała wesoło i uśmiechnęła się w naszą stronę
   I w tym momencie pięć par oczu zwróciło się w naszą stronę. Starsza para uśmiechnęła się na nasz widok i lekko skinęła głową. Ich jak zgaduję córka nie zwłocznie wlepiła wzrok w postać brata Leona. Nie przeszkadzało mi to. Nawet chyba lepiej by było jak by coś się miedzy nimi zdarzyło. Daj Boże.

niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 16: Do puki się da


Rozdział dedykuję Veronice Blanco xD

Violetta

   Otworzyłam drzwi do mojego domu. Powolnym krokiem weszłam do środka. Dookoła panowała głucha cisza. Zacisnęłam usta i weszłam głębiej. Spodziewałam się porozrzucanych rzeczy bruneta i samego śpiącego gdzieś na kanapie. A tu nic. Może w ogóle do domu nie wrócił...?
 - Fabien? - powiedziałam nie kryjąc zdziwienia. Serio spodziewałam się go na kanapie, lub na podłodze. - Fabien? - krzyknęłam tym razem głośnie. Szybkim krokiem pobiegłam do jego sypialni. "Proszę, niech on jeszcze śpi..." głośno mówiłam w myślach biegnąc po schodach w górę. Chce go zastać w łóżku i nie miłosiernie obudzić mojego "narzeczonego". Jezu co się ze mną dzieje...
   Wbiegłam do pokoju z nadzieją, że go tam zastanę. Chyba to nie mój dzień. Pokój świecił pustkami. Zrobiłam nadąsaną minę, odwróciłam się by wyjść z pokoju i od raz wpadłam na kogoś. No na kogo innego jak nie na Fabiena. Po lekkim uderzeniu cofnęłam się kilka kroków do tyłu i zmroziłam go wzrokiem.
Theme by violette