niedziela, 4 stycznia 2015

Rozdział 16: Do puki się da


Rozdział dedykuję Veronice Blanco xD

Violetta

   Otworzyłam drzwi do mojego domu. Powolnym krokiem weszłam do środka. Dookoła panowała głucha cisza. Zacisnęłam usta i weszłam głębiej. Spodziewałam się porozrzucanych rzeczy bruneta i samego śpiącego gdzieś na kanapie. A tu nic. Może w ogóle do domu nie wrócił...?
 - Fabien? - powiedziałam nie kryjąc zdziwienia. Serio spodziewałam się go na kanapie, lub na podłodze. - Fabien? - krzyknęłam tym razem głośnie. Szybkim krokiem pobiegłam do jego sypialni. "Proszę, niech on jeszcze śpi..." głośno mówiłam w myślach biegnąc po schodach w górę. Chce go zastać w łóżku i nie miłosiernie obudzić mojego "narzeczonego". Jezu co się ze mną dzieje...
   Wbiegłam do pokoju z nadzieją, że go tam zastanę. Chyba to nie mój dzień. Pokój świecił pustkami. Zrobiłam nadąsaną minę, odwróciłam się by wyjść z pokoju i od raz wpadłam na kogoś. No na kogo innego jak nie na Fabiena. Po lekkim uderzeniu cofnęłam się kilka kroków do tyłu i zmroziłam go wzrokiem.

 - Co? - zapytał zdziwiony chłopak, przyglądając się uważnie.
 - Jajco! - syknęłam mu prosto w twarz. - Jak się czujesz? - zapytałam spokojnie i ostrożnie. Zrobił zdziwioną minę i zmarszczył brwi.
 - Możesz powtórzyć, bo chyba niedosłyszałem. - rzucił marszcząc brwi. Wypuściłam powietrze z ust i wywróciłam oczami.
 - Nie, nie ogłuchłeś. Pytam jak się czujesz. - burknęłam beznamiętnie nawet na niego nie patrząc.
 - Dla twojej wiadomości wspaniale. - rzucił sztucznym głosem i wyminął mnie. Jego odpowiedz mnie zdziwiła. Powoli odwróciłem się w jego stronę. Mój wyraz twarzy na pewno wyglądał ciekawie.
 - Mówisz, szczerze? - zapytałam niepewnie przyglądając się jego masywnej sylwetce. " Coś tu nie gra" pomyślałam zaciskając usta.
 - Noo. - powiedział znudzony szukając czegoś na nieposłanym jeszcze łóżku. Wykorzystam to.
 -  Emm, Fabien, dla twojej wiadomości nie tak ścieli się łóżko. - stwierdziłam opierając się o futrynę drzwi.
   Na moje słowa chłopak zesztywniał i odwrócił głowę w moją stronę. Widać, że mój komentarz mu się spodobał.
 - Ty weź się nie wydurniaj. - rzucił od nie chcenia. - Pamiętasz co dzisiaj jest? - zapytał podnosząc się do pozycji stojącej. "Co dzisiaj może być... co jest dzisiaj..." zastanawiałam się w myślach. - No już wymyśliłaś? - zakpił podchodząc bliżej i zatrzymując się przede mną.
 - Emm... nie, ale na pewno nic dobrego. - bąknęłam odwracając się i wychodząc z pokoju.
 - A powinno cie to zainteresować. - krzyknął nadal będąc w sypialni. Nie zwracałam na niego uwagi. Na pewno to jakieś dyrdymały związane z jego tyłkiem. - A konkretnie to kolacja z rodzicami na której pojawi się i twój Leon. - zakomunikował wychodząc z pokoju. Zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o poręcz chytrze się uśmiechając.
 - Jak to? - zapytałam lekko zmieszana.
 - Tak to. Dzisiaj o 18 mamy kolację z moimi rodzicami i jakimiś ich znajomymi. Miałam nadzieję, że ze mną na nią pójdziesz. - powiedział jak by nigdy nic.
 - Ale Leon będzie prawda? - zapytałam dość nie pewnie. Verdas uśmiechnął się i pokiwał a przekonaniem głową. - Świetnie. - skwitowałam zadowolona.


***


   Jest już 17.27. a ja już prawie jestem gotowa. Nanoszę ostatnie poprawki i jest gotowe. Wychodzę z łazienki i kieruję się od razu do mojej sypialni. Tam przyglądam się dokładnie w lustrze. Całkiem nie źle się prezentuję (klik). Za bardzo nie lubię wyróżniać z się  tłumu. Już taka jestem.
   Nagle do pokoju wszedł Fabien. Był ubrany w granatowy garnitur. Chyba pierwszy raz widzę go tak ubranego. I nie powiem wygląda fantastycznie.
 - Gotowa? - zapytał przyglądając się nam w lustrze. Lekko się uśmiechnęłam i odwróciłam w jego stronę.
 - Idziemy. - rzuciłam szczęśliwa. Moje szczęście bierze się stąd, ponieważ na tej kolacji będzie i Leona.Na tą myśl mój uśmiech jeszcze bardziej się powiększył. No może i widziałam go dzisiaj, ale już tęsknię. 
   Droga do restauracji nie trwała długo. Przez całą jazdę samochodem żaden z nas nie odezwał się słowem. I dobrze. Nawet nie miała bym o czym z nim gadać.
   Gdy byliśmy na parkingu restauracji szybko wysiadłam z samochodu i nie tracąc ani minuty dłużej ruszyłam w stronę wejścia do budynku.
 - Violetta, czekaj! - usłyszałam za sobą głos Fabiena. Od razu się odwróciłam i popatrzyłam na niego wymownie. Podbiegł do mnie i chwyciła za rękę. Popatrzyłam na niego zdziwiona. - Musimy być cały czas razem, przecież jesteśmy narzeczeństwem.- uśmiechnął się uroczo, ale w głębi duszy wiedziałam, że kpi ze mnie.
 - Nie mam pierścionka. - zauważyłam podnosząc lewą ręką. Chłopak westchnął i zaczął szukać czegoś w wewnętrznej kieszeni swojej marynarki.
 - Proszę, wiedziałem, że zapomnisz go włożyć. - mruknął podając mi piękny pierścionek. Spojrzałam na niego wymowne. - Jak tego nie zrobisz, to wciąż mam te zdjęcia. - warknął wciskając mi do ręki złoty niewielki przedmiot.Nie miałam innego wyboru. Musiałam to zrobić. Ile znam Leona, to kiedy to zobaczy wpadnie w szał i nie będzie go można uspokoić. Już ja go znal. Lepiej nie ryzykować.
   Z naburmuszoną miną wsunęłam pierścionek na mój palec.
 - Szczęśliwy? - zapytałam sarkastycznie.
 - Bardzo. - jego głos prawie niczym nie różnił się od mojego. Nagle wzrok chłopaka  utkwił gdzieś za mną. Odwróciłam się w tą stroną i zobaczyłam samochód mojego ukochanego. Od razu na mojej twarzy zawiał uśmiech. Bardzo chciałam do niego podbiec i przytulić, ale Fabien wciąż trzymał mnie za rękę.
 - Hej. - przywitał się szatyn gdy był już koło nas.Uśmiech nie schodził mi z twarzy.
 - Hej. - burknął smętne brunet. Już chciałam coś powiedzieć, ale przerwał mi kobiecy głos. Od razu wiedziałam do kogo on należy.
 - Hej, kochani na co czekacie, chodźcie do środka. - za naszymi plecami pojawiła się i sama Pani Verdas. Szybko wyrwałam rękę z uścisku Fabiena i tą samą ręką odepchnęłam o od siebie. Prawą ręką chwyciłam Leona za łokieć i szarpnęłam go w swoją stronę, a następnie objęłam go w pasie.
   Obaj spojrzeli na mnie zdziwieni, ale żaden nic nie powiedział. Gorączkowo odwróciłam się w stronę pięknej kobiety, ciągnąc tym samym szatyna. Uśmiechnęłam się niewinnie i jeszcze bardziej wtuliłam się w mojego ukochanego.
 - Już idziemy. - rzuciłam starając się by mój głos brzmiał wesoło. Kobieta nieśmiało się uśmiechnęła, odwróciła się i wróciła do restauracji.
 - Co ty wyprawiasz?! - aż krzyknął poirytowany Fabien. Spojrzałam na niego z wrogością w oczach.
 - Nie mam ochoty dziś cię dotykać więc... - zaczęłam mówić oschle, ale jak to Fabien przerwał mi.
 - Słuchaj sam nie wiem po co cię wybrałem... - jak on mi ta ja mu przerwałam.
 - Udajesz Leona do puki się da. - bąknęłam niezadowolona i pociągnęłam szatyna w stronę drzwi do budynku. Poczułam ciepłe wargi na moich włosach.
 - Kocham cię, ale nie wiem czy się uda. - mruknął niepewnie.
 - Zobaczymy.
 

***


No i mamy kolejny rozdział może dotrę do 35 nie wiem, ale wiem jak potoczy się dalszy ciąg
Dziękuję wam wszystkim za komentarze, bardzo mnie tym motywujecie, a dodaje tak rzadko rozdział, ponieważ już sama nie wiem który to dzień gdy się obudzę, A gdy się dowiaduję zapominam.
Mam z tym problem...
No ale nic
Tak samo liczę na wasze komentarze i do następnego
Lucyy

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Super rozdział
      ❤❤❤
      Fabien ☺☺☺
      Leoś ;*
      Sory że tako krótki kom Ale nie mam czsu na dłuższy papa

      ~Ari

      Usuń
  2. Rozdział!!!
    Mam dobrze rozumieć,że ta scenka na końcu to Fabien i Violetta??!!
    Jeśli tak,to mam mieszane uczucia.
    Z jednej strony nawet troszeczkę podoba mi się ich "związek",z drugiej strony wolę Leonettę.
    FABIEN<3
    Wielbię go za te "poczucie humoru".
    I za to,że potrafi być szarmancki.
    Co ja wygaduję?! XD
    VIOLETTA<3
    Czyżby zaczynała coś czuć do Fabienka? Oby nie.
    LEONIASTY<333
    Pamiętaj! Nie daj się sprowokować braciszkowi i wiedz,że to ciebie Violka kocha najbardziej ;))

    Lucyy,czytam Twojego blodża i każdego dnia zaglądam,czy przypadkiem nie dodałaś czegoś nowego ;3
    Bardzo wielbię Twoje opowiadanka!

    Czekam na siedemnastkę ;**

    Ściskam.Teczka12

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział cudowny!
    Fabien i Viola dalej brną w to kłamstwo xD
    Tak mi się przez moment zdawało że ona powoli zbliża się do brata Leona ale obym się myliła ;)
    Ciekawe czy uda im się na końcu oszukać wszystkich :)
    Dziękuję ci za dedykację ;*
    Czekam na kolejny!
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział to cudo ! <3
    Uwielbiam twoje opowiadanie <3
    Czekam z niecierpliwością na next ;*

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette