piątek, 18 grudnia 2015

One Shot: Szczeniacka miłość część 4



***
Dedyk tym którzy przeczytali wszystkie części tego OS'a 

     Dwaj mężczyźni wyszli ramię ramię z pomieszczenia i bez słowa ruszyli się przed siebie obszernym korytarzem. Obaj byli głęboko pochłonięci przemyśleniami. Ojciec i syn  w tej chwili myśleli tylko o jednym Co mam mu powiedzieć... Jak mam zacząć tą rozmowę... 

     Gdy znaleźli się przy windach Kasse poczuł ciężki, przeszywający wzrok starszego Verdasa. Skulił się lekko i spuścił jeszcze niżej głowę, by Leon nie mógł mu spojrzeć w twarz. To bardzo sfrustrowało bruneta. Tak mocno przygryzł policzek, że aż poczuł lekki posmak krwi. Westchnął ciężko i głośno. Bardzo chciał patrzeć na syna. Nie mógł w to uwierzyć. Mam już prawie dorosłego syna... Krzyczał sobie w myślach. Jego podświadomość szalała, ze szczęścia, lecz nie pokazywał tego bo po prostu nie mógł. I to nie tylko duma go blokowała. Było jeszcze kilka spraw do załatwienia przed świętowaniem. A dokładnie to jego matka i sama rozmowa z nim.
     Zazwyczaj był przygotowany na każdą rozmowę. Wiedział co w danym momencie powiedzieć. Zawsze był bardzo wymowny. Lecz teraz czuł stres i niepokój. Dawno tak się nie zachowywał. Ręce zaczęły mu się pocić i w ogóle w ciemnym garniturze było mu za gorąco.  
     Aczkolwiek Kaspianowi było odwrotnie. Było mu cholernie zimno. Ze wszystkich stron wiał lodowaty wiatr. Albo może mu tylko tak się wydawało. Sam już nie wiedział co czuje, czy to mu gorąco czy zimno. Raz tak, raz tak... chyba... Gdzie ta pieprzona winda?! Przeklinał w myślach zaciskając miarowo pięść. Gdy na ekranie nad metalowymi drzwiami pojawił się numerek oświadczający, że winda jest na miejscu chłopak wyprostował się jak struna i kątem oka spojrzał na ojca. Poczuł zimny dreszcz przechodzący kręgosłup gdy dwie pary zielonych oczu się spotkał. Leona też poczuł taki sam dreszcz. 
     Obaj w tym samym momencie wypuścili cicho powietrze z płuc. Leon przymknął lekko powieki, lecz Kasse nie miał ochoty odpływać. Zrobił pewny krok do przodu, a gdy był już w środku widny odwrócił się i nacisnął guzik z liczbą 0. Brunet w tym momencie zdążył się otrząsnąć i wszedł za chłopakiem do małego pomieszczenia. Przez kilka pięter jechali w ciszy. Gdy winda się zatrzymała na jakimś piętrze do środka weszła wysoka kobieta. W ręku trzymała plik teczek.Chłopak ją rozpoznał. To była ta sama kobieta którą spotkali w raz na parterze z Keirą. Na widok dwóch mężczyzn  uśmiechnęła się cwaniacko.
     - Witam ponownie. - wypowiedziała to gardłowym głosem wciskając guzik z numerem 2. Verdas zmarszczył lekko brwi i przekrzywił głowę patrząc na piękną kobietę.
     - Jeszcze się nie witaliśmy. - powiedział wymownie, lekko zdziwiony. Kobieta przewróciła oczami i prychnęła.
     - Słońce, nie jesteś tu jeden. Mówię do twojej młodszej wersji. - powiedziała patrząc się na  chłopaka. Mężczyzna się zaśmiał.
     - Nie za młody? - zapytał dla pewności oglądając syna od stup do głów.
     - Mnie to nie przeszkadza. - powiedziała pewna siebie. Kasse zacisnął usta i przymrużył oczy by się głośno nie zaśmiać.
     - Nie powiedziałbym tego samego o sobie. - burknął żartobliwie chłopak. Leona od razu parsknął śmiechem. Atlanta wzniosła oczy ku górze i pokręciła głową wypuszczając przez nos powietrze.
      - No tak. To przecież syn naszego prezesa. - rzuciła zrezygnowanie. - Pa. - powiedziała cicho wychodząc z windy. 
     - Cześć. - odpowiedział jej Verdas. Po krótkiej wymianie słów z kobietą atmosfera między mężczyznami się rozluźniła.
     - To twoja koleżanka? - zapytał Kaspian by podtrzymać rozmowę. Brunet uśmiechnął się szeroko pokazując perliste, proste zęby.
     -  Phh. Ta dziw... - zaczął roześmiany, lecz pod koniec zdania przypomniał sobie kto mu towarzyszy. Spuścił głowę i zacisnął usta by nie wybuchnąć głośnym śmiechem, kręcąc głową. Kaspian na ten widok szeroko się uśmiechnął. - Tak to moja koleżanka. - powiedział pewnie podnosząc głowę do góry.
     - Okej. Miła. - skomentował chłopak opierając się o ścianę widny.
      - Bardzo. - burknął zabawnie pod nosem starszy i w tym momencie widna się otworzyła. Pierwszy wyszedł z niej Leon, a za nim Kasse. Pewnie idąc foie Leon nagle się zatrzymał, a chłopak z impetem wpadł na ojca. 
      - Co jest? - zdziwił się szatyn. Marszcząc brwi podążył z wzrokiem Verdasa i zauważył niską blondynkę wchodzącą we spuszczoną głową do budynku. Chłopak wypuścił powietrze z płuc i przewrócił oczami.
     - Czmychamy tylnym wyjściem? - zapytał dla pewności Leon. Kobieta powoli zbliżała się do mężczyzn, choć w ogóle nie miała pojęcia o tym, że tam stoją. Na holu był duży uch. Nie miała zbyt wielu szans by ich dogonić, a co dopiero dojrzeć z daleka.
     - No.- pokiwał głową, powoli cofając się. Brunat zaczął robić to samo. Gdy kobieta przed którą uciekają mężczyźni dostrzegła ich przystanęła. Wykorzystując chwilę zapatrzenia Violetty Kasse i Leon biegiem ruszyli w stronę recepcji, gdzie potem zniknęli za ciemnymi drzwiami za ladą. Biegli jeszcze kilkanaście metrów wąskim korytarzem zwinnie omijając personel.
      Zdyszani wybiegli na tyły firmy i Leon od razu ruszył w stronę parkingu. Kaspian ez słowa poszedł za nim.
      - Nie chcesz z nią rozmawiać? - zapytał niepewnie idąc cały czas za ojcem. Verdas westchnął głośno i zatrzymał się, a potem odwrócił się lekko w stronę chłopaka. Szatyn zagryzł wargę widząc wyraz twarzy ojca.
      - Wszystko w swoim czasie. -  burknął poważnie.
      - Leon! - gdy tylko usłyszeli głos wołający bruneta, obaj odwrócili się w tą stronę. W ich stronę szedł wysoki, postawny brunet. Na nosie miał wayfarer'y, włosy idealnie wystylizowane i był ubrany w garnitur. Kaspianowi kogoś on przypominał. Leon ciężko westchnął  i także zaczął iść w stronę mężczyzny.
      - No wreszcie cię dorwałem. - powiedział gardłowym głosem i lekkim uśmiechem. Choć jego oczy kryły czarne okulary, chłopak czuł jego wzrok na sobie. 
     - No to teraz mów czego chcesz. Nie mam czasu. - burknął Leon zakładając ręce na piersi. Mężczyzna westchnął i pokręcił głową. Verdas wiedział po co on tu jest i wie, że zapyta o jego towarzysza.
     - Taa wiem to. - mruknął spuszczając głowę i zdejmując okulary z nosa. Zmarszczył czoło przyglądając się szatynowi, a potem spojrzał na Leona i podniósł pytająco brew. Ten tylko przewrócił oczami. - Sebastian Verdas. - wyciągnął rękę na powitanie lekko i serdecznie się uśmiechając. Chłopak podał mu rękę cały czas mu się przyglądając.
     - Kaspian.... - zaczął, lecz nie wiedział jakiego nazwiska użyć. - Saramego. - dokończył niepewnie odsuwając się kilka kroków do tyłu i ukradkiem patrząc na ojca, który z założonymi rękami na piersi kręci głową patrząc na Sebastiana. Jego mina bła strasznie skwaszona.
     Mężczyzna posłał mu szeroki wesoły uśmiech.
     - Saramego? - zapytał dla pewności patrząc to na chłopaka to na Leona. - Czekaj, czy ta two...
     - Odpuść sobie. - krzyknął podnosząc rękę do góry by uciszyć mężczyznę. - Niech Lucas do mnie zadzwoni. Ja na pewno zapomnę. - burknął Verdas wyciągając telefon z kieszeni i coś sprawdzając coś, a następnie znowu wsuwając go z powrotem na miejsce.
      - To może ci synek pomoże. - powiedział cicho i zabawnie.  Gdy tylko te słowa dotarły do uszu bruneta poderwał głowę do góry i ostrzegawczo ruszył do przodu. Sebastian zaczął się ze śmiechem cofać. - To Lucas do siebie przedzwoni. - powiedział przez ramię idąc w stronę parkingu.
      Leon pokręcił głową z niedowierzaniem  i zaczął iść w ten sam kierunek co mężczyzna. Kasse niezwłocznie ruszył za nim.
     Zachowanie Leona zbiło go z tropu. Nie miał pojęcia co to miało znaczyć. Verdas czuł się speszony, nie mógł spojrzeć na chłopaka.
     - To twój brat? - zapytał - zapytał wreszcie nieśmiało chłopak. Brunet wypuścił powietrze z ust  i pokręcił przecząco głową. 
     - Kuzyn. - burknął cicho. Gdy Kaspian zauważył do jakiego samochodu się zbliżają jego oczy się zaświeciły. Matowy czarny lakier, długie, eleganckie, szybkie monstrum z czterema kółkami z przodu. Aż zaparło mu dech w piersiach. Uśmiech sam wszedł mu na buzię. Leon zauważył rekacię chłopaka i się zaśmiał.
     - Podoba się? - zapytał, choć i tak wiedział odpowiedź na to pytanie. 
     - Naprawdę? Audi RS7? - zapytał dla pewności ze zdziwienia.
     - Czytać to ty jednak umiesz. - zaśmiał się Leon otwierając drzwi od auta. Kasse podążył w jego ślady. Wnętrze samochodu było tak samo zadziwiające jak wygląd zewnętrzny.
     - Że też twoja mama zgodziła się na kupno tego samochodu. - burknął cicho szatyn tym samym wyśmiewając wiek Leona. Verdas zmroził go wzrokiem. 
     - Ha ha. - warknął zapinając pasy. - Ty nawet nie wiesz na  co stać moją mamę. - dopowiedział poważnie naciskając przycisk Start engine.
     - A dasz mi się przejechać? - zapytał z nadzieją uśmiechając się szeroko i wpatrując się w ojca.
    - W życiu. - mruknął agresywnie ruszając - Jak chcesz na teraz mam dla ciebie dwa samochody. - zaproponował stając na światłach.
    -  No słucham. - zachęcił go chłopak.
    - Tak na dzisiaj, teraz mam dwa samochody. Audi tt i a6. Osobiście bym tt wziął. - powiedział spokojnie, pokonując ruch przed sobą.
    - Czemu? - zdziwił się Kasse.
    - Bo to cabrio i jest czarne, a szóstka biała. - zaśmiał się skręcając.
    - Czyli cabrio. - zdecydował z uśmiechem. 
    


***


     - Gdzie my jesteśmy - zapytał chłopak rozglądając się po okolicy. Dookoła było widać tylko las, a oni stali na podjeździe przed nie małych wymiarów domem. Okolica była spokojna i oddalona od szosy. Było tu cicho i przyjemnie.
     - To mój dom. - odpowiedział spokojnie Verdas. -  Twój też tak na marginesie. - rzucił cicho i od niechcenia. Powiedział to tak tylko dlatego by nie roczólić się przed synem. Gdy chłopak usłyszał ostatnie zdanie zastygł.
     - Jak to? - zapytał marszcząc brwi i idąc za Leonem w stronę wejścia frontowego.
      - No normalnie. Nie będziesz mieszkał z nią. - powiedział  stanowczo otwierając drzwi i wchodząc do środka.
     - Ale mam ją tak po prostu zostawić? - krzyknął lekko spanikowany. Brunet zatrzymał się i odwrócił w stronę syna.
     - Nie pozwolę byś mieszkał z tą psychicznie chorą kobietą. - rzucił poważnie i odrobinę okrutnie. Te słowa uderzyły Kaspiana jak worem. Odebrało mu mowę. Violetta nie była psychicznie chora.
     - To nieprawda! - krzyknął broniąc jej. Nie mógł w to uwierzyć. Nidy by nie pomyślał.
    - Kasse, przestań się oszukiwać. - powiedział poważnie Leona patrząc mu w oczy i chłopaka oświeciło. To mogła być prawda. 
    - Nie zawsze osoba którą się kocha jest w pełni normalna i w pełni nie może ciebie kochać...



***


Witam, witam.
No i co? Wywiązałam się z umowy. Ostatnia część OS'a dodana w piątek xD
A co do całego Os'a... wyszedł tak jak chciałam, (no może nie do końca wszystko dopracowałam.) Mogłabym napisać jeszcze jedną część. Ale to by była już 5... Słabo :P
Bardzo dobrze mi się go pisało, bo połączyłam tu wszystko co kocham ( no jeszcze nie wszystko xD)
DZIĘKUJĘ za komentarze!!!! :* Były cudowne :D
Tak, że tak...  Miałam w planach "Świątecznego" OS'a, ale chyba jeszcze przez jakiś czas pozostaną w tych planach ^^
No to co chyba wrócę do rozdziałów, chyba... Jeszcze pomyślę xD
Pozdrawiam
        Lucy

10 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Aaa no normalnie cudeńko.
      Proszę cię napisze jeszcze jedną część.
      Chciałabym się dowiedzieć czy Kaspian z nim zamieszka, a może jednak wróci do Violetty oraz konfrontacja Verdasa z Samarego.
      Do niczego cię nie zmuszam, ale te pytania krążą po mojej głowie po przeczytaniu.
      A co do OS to nie mogę uwierzyć, że Leon tak zwiał z Kaspiane przed Violettą i jak chce jej zabrać syna.
      Tak scena w windzie mnie rozśmieszyła tak samo jak Sebastian.
      Czekam na kolejne twoje arcydzieło.
      Życzę weny ♥

      Usuń
  2. To nie może być koniec, bo nic sie nie wyjaśniło
    Musi być jeszcze jedna
    Myślałam że na końcu Leon Violetta i ich syn będą szczęśliwą rodziną przynajmniej taką miałam nadzieję
    Sylwia Blanco

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudo ;3
    Ale szczerze mówiąc wg mnie mało się tu wyjasniło :/
    Ja na twoim miejscu bym zrobiła 5. część c:
    Ogólnie super, ale ta końówka też taka trochę niespójna, chyba, ze tylko ja nie rozumiem, bo jestem za głupia (to też możliwe) :<
    Ale ogólnie to świetnie napisane <3
    Czekam na kolejną część lub rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny ;**
    Błagam napisz jeszcze 5, bo nie wszytko sie wyjaśniło i wgl..
    Niech Violetta i Leon porozmawiają czy cos
    One shot cudowny !

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny :) kiedy next

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ale postaram się jak najszybciej :) Choć przed Świętami to z pewnością nie pojawi się xD
      Więcej wiadomości znajdziecie w zakładce "Informacje"
      Dziękuję za komentarz :* :D

      Usuń
  6. Błagam Cie napisz jeszcze piąta część
    Tu się nic prawie nie wyjaśniło.
    Nie chce Ci nic narzucać, ale pasowałoby przynajmniej skonfrontować V i L.

    Tak czy siak OS boski. Perełka.

    Pozdrawiam Maddy ( kiedyś Królik ) ❤
    Buziaczki :* ❤

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette