Jak koś jeszcze nie przeczytał, to 4 część OS'a na dole :)
***
Nabieram pełne płuca powietrza, a potem powoli je wypuszczam. Tak... właśnie mi tego było trzeba. Minuty ciszy i spokoju. W firmie cały czas się coś dzieje, a to był pierwszy dzień. I zdążyłam się upić. Nie no nachlaniem się tego nie nazwę. Trochę wypiłam w miły towarzystwie. Mogę uznać ten dzień poniekąd udany. Uśmiecham się lekko i kładę splecione ręce na klatce, zamykam oczy i oddycham głęboko.
Nagle słyszę brzęczenie w mojej torebce. Otwieram jego oko i zaciskam usta. Powolnie wstaję z dość wygodnej kanapy, od razu zrzucam z siebie marynarkę i szpilki. Na bolących stopach podchodzę do leżącej obok drzwi torebki. Kucam i szybkim ruchem wyciągam z niej urządzenie. Patrzę na wyświetlać i od razu wydymam usta. Olivia.
- No co tam? - mówię od razu po naciśnięciu zielonej słuchawki.
- Hej. - pisnęła szczęśliwa. - Jak tam pierwszy dzień w nowej pracy? Na jakim poziomie są tam faceci? - od razu przeszła do konkretów, podekscytowanym głosem.
- Wysoki. - bąkam siadając z powrotem na kanapie. Zaczynam lekko targać swoje włosy.
- Jakieś konkrety? - pyta podejrzliwie. Patrze przed siebie z jedną ręką we włosach, a drógą przy uchu.
- No jest tam taki jeden... - mówię powoli, uśmiechając się pod nosem cwaniacko.
- Czuję, że się uśmiechasz. - mówi głośno. - Kim on jest? - pyta szczęśliwa.
- Mężczyzną. - mówię krótko. Verdas jest tylko szefem, z którym mam dobry kontakt. Nic więcej. Znam siebie i to bardzo dobrze. Więc jestem pewna do naszych stosunków.
- Tyle to i ja wiem. - mruknęła. - Imię, nazwisko, posada, kolor oczu, włosów, wysoki, niski. Chce wiedzieć wszystko. - rzuciła wesoło. Cała Ola.
- Nie zdradzę, też nie, zielone, brązowe, wysoki i postawny. - rzuciłam szybko wstając z kanapy i idąc w stronę kuchni. Brzuch zaczął burczeć.
- Poznam go? - wypala. Przewracam oczami.
- Żeby się wystraszył? Na pewno nie. - śmieję się otwierając lodówkę. Po drugie stronie słyszę śmiech.
- A co u ciebie? - pytam przeglądając zawartość srebrnej chłodziarki.
- A bardzo dobrze... - zaczęła mówić, lecz ja chamsko przerwałam.
- To świetnie! Jutro się zdzwonimy. Pa - krzyknęłam w słuchawkę i przeciągnęłam ostatniego słowa samogłoskę.
Ona zawsze tak robi. Czas i na mnie.
Podnoszę głowę z nad papierów. Ciężko wzdycham i poprawiam pasma włosów opadające na moją twarz. Poruszam myszką by ekran laptopa znowu się włączył i sprawdzam godzinę, a potem skrzynkę pocztową. Żadnej wiadomości, a jest pora lunch'u więc przez jakiś czas jestem wolna.
Podnoszę się z obrotowego fotela, zbierając z stołu porozrzucane rzeczy, by nie leżały tak po prostu. Wkładam klucze i telefon do torebki i z wdziękiem wychodzę ze swojego niewielkiego gabinetu.
Gdy wychodzę na korytarz odgłos stukotu moich czerwonych szpilek roznosi się po prawie całym piętrze. Posyłam lekki uśmiech chłopakowi za ladą i zawiadamiam go kiedy wrócę. Wchodzę do windy i naciskam guzik z cyferką 0. Wyciągam szminkę z torebki, a ją kładę na podłodze. Przybliżam się do ogromnego lustra, który służy tu jako tylna ściana windy i starannie dopełniam kolor na moich ustach. Zauważam, że winda jedzie na górę, a nie jak chciałam, lecz za bardzo nie zwracam na to uwagi. Kończę malowanie gdy drzwi się otwierają, a w lustrze widzę, że do środka wchodzą trzej mężczyźni i kobieta.
Rozmowa milknie gdy mnie zauważają. Odwracam się w ich stronę i rozpoznaję moich dwóch prezesów. Leon i Kryspian.Ten drugi z kamienną miną stoi i przygląda się pięknej, chudej, niezbyt wysokiej kobiecie. Pierwsze co przyciąga mój wzrok to jej ogromne, aż przerażające oczy. Bije od niej chłód. Verdas uśmiecha się do mnie słodko. Trzeciego mężczyzny w ogóle nie kojarzę.
- Dzień dobry. - witam się kulturalnie.
- Witam. - mówi miło brunet. Kobieta od razu mrozi go wzrokiem. On to ignoruje.
- Nie skończyliśmy jeszcze tego omawiać Leon. - mówi zimnym i poważnym głosem, a następnie patrzy na mnie. Lustruje od głowy, aż po moje wysokie, klasyczne szpiki i prycha cicho.
Jej, co to za kobieta? Jak sopel lodu. Aż czuję dreszcze na karku.
- Zdaję sobie z tego sprawę. - mówi obojętnie. Wreszcie winda się otwiera i jako pierwsza naburmuszona wychodzi kobieta. Kroczy pewnie i dumnie nie zwracając na nikogo uwagi. Jezu, i to mój szef zna ją?
Wolnym krokiem ruszyłam w kierunku wyjścia. Gdy byłam na świeżym powietrzu zobaczyłam, że Verdas w raz z tą kobietą wsiadają do zaparkowanego przy krawężniku czarnego audi, a potem szofer odjeżdża.
Podnoszę lekko z wrażenia brwi. Trzeba i takich ludzi na tym świecie. Czuję burczenie w brzuchu i kieruję się w stronę najbliższej kawiarenki.
No i mamy kolejny rozdział.
Minęło duuużo czasu, wiem to, ale może wrócę do pisania :)
Dobrze mi go się pisało xD Raczej nie mam nic do dodania co do tego rozdziału...
Ale mam do OS'a, więc tak na wasze życzenie napiszę 5 część i postaram się wszystko wyjaśnić :) Teraz mam nadzieję do końca będzie jasno xD
Pozdrawiam
Lucy
Ale mam do OS'a, więc tak na wasze życzenie napiszę 5 część i postaram się wszystko wyjaśnić :) Teraz mam nadzieję do końca będzie jasno xD
Pozdrawiam
Lucy
Majneee ❤
OdpowiedzUsuńCzekałam czekałam I się doczekałam;*
UsuńKolejny zajebisty rozdział.
Ciekawska Olivia.
Violka zirytowana zachowaniem pani w windzie hah :*
Ohhh ten Lajon.
Pozytywnie nastawiony...
Czekam na next :-)
Buziaczki :*
Maddy ❤
Normalnie cię kocham!
OdpowiedzUsuńCzekam na tą 5 część OS i nie umiem się doczekać.
Mam nadzieje, że będzie szybko.
A co do rozdziału to jest bardzo interesujący.
Szkoda,że tak krótki.
Cieszę sie, że wracasz do pisania.
Życzę weny i do następnego 💖
Cudowny ♡♡♡♡
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a i na 5 :*
Nie mogę się doczekać ;*