Violetta
Zaczęłam nerwowo potrząsać torebką w poszukiwaniu kluczy od domu. Po kilku sekundach uśmiechnęłam się zwycięsko i wyciągnęłam odpowiednią rzecz z torebki, a następnie otworzyłam nimi drzwi. Popchnęłam je i weszłam do domu. Rzuciłam ciężką torbę na podłogę i stanęłam z opuszczonymi ramionami. Głośno westchnęłam. Co by tu teraz zrobić? Zadałam pytanie sama sobie. Nie obchodzi mnie czy Fabien jest w domu, czy go niema. Wyciągnęłam z torebki telefon i spojrzałam na wyświetlać. Dopiero dochodzi 10. Co ja mam ze sobą zrobić? I znowu wzdycham. Coś się wymyśli.
Popchnęłam nogą swoją torbę sportową tak by nikt się nie przewrócił. Ale czekaj, może niech tak zostanie. Mam ogromną nadzieję, że Fabien zaliczy pierwszą glebę. Na tą myśl od razu szeroko się uśmiecham, ale w końcu decyduję się, że torba będzie zepchnięta w kąt.Powolnym krokiem idę w stronę kuchni. I nagle słyszę jakieś ciche odgłosy prowadzące właśnie z niej. A więc jednak Fabien jest w domu. Przyśpieszam kroku i wchodzę pewnie do pomieszczenia.. Brunet opiera się o blat i przegląda coś w swoim telefonie. Pierwsze co robię to słodko się uśmiecham, gdyż strasznie przypomina mi Leona. "No coś ty, przecież to tylko jedno jajowe bliźnięta. Jak oni mogą być do siebie podobni?!" besztam siebie sarkastycznie w myślach. I wreszcie Verdas podnosi głowę. Na mój widok lekko się uśmiecha. Podnoszę leniwie rękę na przywitanie.
- Co tam? - pyta spokojnym głosem. Wzruszam ramionami.
- Nic. - bąkam idąc w stronę lodówki. Otwieram ją i wyciągam sok pomarańczowy. Bez zbędnych ceremonii odkręcam korek i piję płyn z gwintu. Fabien cały czas mi się bacznie przygląda. Po wypiciu więcej niż połowy kartonu odstawiam napój na bok.
- Smacznego. - mówi lekko zmieszany i zdziwiony Verdas. Spoglądam na niego i uśmiecham się lekko.
- Pić mi się chciało. - mówię jak by nic się nie stało. No nie w ogóle się nie stało. Drobna dziewczyna na jednym zamachu wypiła prawie cały karton soku. Coś sarkastyczna dzisiaj jestem.
- Właśnie widzę. - mruczy odkładając IPhone'a na ciemny blat. I nagle coś mi się przypomina.
- Fabien wiesz kto był dzisiaj u Leona? - zadałam podchwytliwe pytanie z powrotem otwierając lodówkę. Pić się nie chce, ale głodna jestem. Nic dziwnego, śniadania jeszcze nie jadłam.
- Mów bo i tak mnie to nie obchodzi. - bąknął siadając na ciemnym i z pewnością zimnym blacie.
- No więc może znasz taką jedną piękną kobietę. Nie zbyt miła jak się okazuje, śliczne, zdrowe blond włosy, idealna figura, bardzo wpływowa osoba. - opowiadam z udawaną ciekawością przeglądając wnętrze lodówki. Fabien milczy. Odwracam w jego stronę głosie i brunet wydyma usta. Dobrze wie o kim mówię.
- Mama. - kwituje szybko i sucho. Zaczynam powoli kiwać głową.
- Tak, mama. I już ona coś podejrzewa więc powiedz prawdę jak najszybciej, okej? - mówię dość spokojnie. Fabien prawie na to nie reaguje. - I już mamy postęp. Powiedziałeś pół prawdy, twój tata wyjechał do Włoch, mama też musiała tyle, że później. Ale i tak jakiś postęp jest. - zaczęła się z niego zabijać. Cwaniacko się uśmiechnęła i spojrzałam na bruneta. Zmarszczył czoło. Nie podoba mu się to.
- Ha ha - mruknął niezadowolony chwyciła swój telefon i szybko wyszedł z kuchni.
Zaśmiałam się zwycięsko. I znowu powróciłam do przeszukiwania lodówki.
***
Kurde, jak ja się strasznie nudzę. Oglądam jakiś durny program, jem tłuste i ohydne rzeczy. Muszę coś z tym zrobić, tylko, że mi się strasznie nie chce. Głośno wzdycham.Leniwie sięgam po pilota, a potem wyłączam plazmę. Opróżniam kolorowy woreczek z żelkami, a potem jeszcze upycham do buzi dużą garść popkornu. I znowu wzdycham. Chce mi się jeszcze, ale teraz to już definitywny koniec. Wstaje z kanapy i idę do kuchni po mój IPhone. "Nikt nie dzwonił, nikt nie pisał, nikomu nie jestem potrzeba. " Żartuję sobie w myślach. Wchodzę w ikonkę kontakty i tak zaczynam przeszukiwać listę do kogo by tu najlepiej zadzwonić.
Pierwsze co mi przychodzi na myśl to Francesca. Aha, tylko, że Fran telefon do kałuży wrzuciła. Dobra idziem dalej. W ostateczności postanowiłam zadzwonić do mamy. Już i tak długo z nią nie rozmawiałam. Po kilku sygnałach słyszę jej wesoły głos.
- Hej córciu. - piszczy wesoło. Czasami ta jej wesołość i miłość jest już przesadna.
- Hej. - dukam niepewnie. Chyba już trochę żałuję, że do niej dzwonię. Mogła odszukać Fabiena i z nim lepiej pogadać.
- Tak dawno nie rozmawiałyśmy ze sobą. Co u przyszłej Pani Verdas? - zadała uradowana pytanie. A mnie aż zemdliło. Chyba jej się ta opcja bardzo spodobała. No niby kiedyś tam będę Verdas, ale mąż to nie ten będzie co teraz większość myśli.
- Dobrze. - sama nie wie czy ja jej o to zapytałam, czy po prostu stwierdziłam. Muszę skończyć jak najszybciej tą bezsensowną rozmowę.
- Bardzo się cieszę, ale wiesz co może się spotkamy co? Porozmawiamy tak w cztery oczy. Muszę ci coś pokazać. - zaświergotała kobieta po drugiej stronie słuchawki. Potarłam zrezygnowana twarz wolną dłonią.
- No tak naprawdę nic nie mam do roboty, ale za raz... - chciałam jakoś się wywinąć, ale na początku źle dobrałam słowa i chyba mi to nie wyszło...
- Och, to świetnie, spotkamy się w tej naszej kafejce za pół godziny, czekam. - pisnęła szczęśliwa i się rozłączyła.
Juu huu, tak się bardzo z tego cieszę...
***
Witam was kochani :d
I mamy kolejny rozdział
Na początku chcę wam strasznie podziękować za taką dużą ilość komów po ostatnim rozdziałem
Tak wgl to wczoraj już myślałam, że się nie wyrobię bo pracowałam w pocie czoła, a miałam tylko połowie rozdziału, ale pogoda przeszkodziła w dzisiejszych planach i rozdzialik jest
Tak wiem jakiś smętny, krótki i taki niejaki wyszedł ten rozdział... ;/
Co by tu więcej dodać... Jak zawsze czekam na wasze komy :DD
Całuję i pozdrawiam
L
Boski :**
OdpowiedzUsuńWerka
Cudny,
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :)
Boski <3
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu ---> http://przyjazn-to-poczatek.blogspot.com/
Zapraszam
Natkaa Jorgistas <3
Cudny rozdział :*
OdpowiedzUsuńZOSTAŁAŚ NOMINOWANA DO LBA NA MOIM BLOGU! :)
jorge-tinita-love-forever.blogspot.com
Zapraszam <3
Cuudny!
OdpowiedzUsuńBoski <333
OdpowiedzUsuńŚwietny! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej! :)