piątek, 13 marca 2015

Rozdział 23: Już gdzieś to widziałam



Dedykuję dla Anonim Wera :*

Violetta

   Leżałam jeszcze przez jakąś chwilę, ale strasznie mnie korciło sprawdzić kto przyszedł do Leona. Założyłam szybko na siebie wczorajsze ubrania i po cichu zaczęłam zbliżać się do schodów. Gdy byłam koło barierki kucnęłam i zaczęłam się nasłuchiwać Usłyszałam kobiecy głos i od razu wiedziałam do kogo ona należy.
 - Dobra, nieważne. Mam dla ciebie propozycję. - powiedziała mama szatyna. Ich głosy były ciche i niewyraźne, ale da się rozpoznać słowa.
 - Nie będę miał wyboru? - zadał pytanie dla pewności Leon.
 - Nie. - rzuciła stanowczo Pani Verdas. - Zajmiesz się Nalą.
 - Kim? - zapytał szatyn znudzonym głosem. "Nala?!" A czekaj to chyba ta blondynka z kolacji..
 - Córka naszych klientów. Musisz się nią zająć, bo ja jeszcze dzisiaj dołączę do twojego ojca i tych... - urwała się. Widocznie nie przepada za swoją klienterią.
 - Ej, no nie bądź już taka wredna. - zbeształ ją syn zabawnym głosem. Wydaje mi się, ze kobieta się zaśmiała, ale nie jestem tego do końca pewna.

 - To co zgadzasz się? - zapytała dla pewności.
 - Nie. - burknął stanowczo Leon.
 - Nie? - zdziwiła się blondynka
 - Nie. a czemu w ogóle Fabien nie może niańczyć tej blondi? - zadał pytanie lekko zirytowany szatyn.
 - Nie może, bo Fabien według mnie ma już kogo niańczyć. Czy może się mylę? - zadała to pytanie podstępnie.
   Kuźwa, ona coś podejrzewa! Nie usłyszałam odpowiedzi chłopaka.
 - Powinna być u ciebie za jakieś 15 minut. - poinformowała go kobieta. Głos stawał się co raz głośniejszy. Zbliża się. Podskoczyłam na równe nogi i cofnęłam się kilka kroków do tyłu. I wreszcie ją zobaczyłam. Wspaniała figura, długie zgrabne nogi i spadając na plecy blond włosy. Stała do mnie tyłem, więc nie miała jak mnie zauważyć. Od razu zrezygnowałam z ucieczki. Dalej nasłuchiwałam się rozmowie.
 - Ona nie zna tu nikogo więc się zachowuj. - zagroziła mu kobieta.
 - Jasne. - burknął znudzony szatyn. Nagle zastała cisza. Blondynka zaczęła się rozglądać. Czegoś szukała. O co jej może chodzić. Nagle jej wzrok zatrzymał się gdzieś koło kanapy. Nie wiem dokładnie gdzie, bo cały widok zasłania mi ściana.
   Blondynka ruszyła w tą stronę, a Leon zakrył twarz jedną ręką i odwrócił się w moją stronę. Dalej jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w tą całą akcję. Pani Verdas z powrotem wróciła, tylko, ze w ręku niosąc jakąś czerwoną rzecz. Stanęła naprzeciwko Leona i podniosła tą rzecz wyżej. To była moja ulubiona truskawkowa baletka z czarną kokardką.
 - Już gdzieś to widziałam... - powiedziała pewnie blondynka. - Czy ona aby nie należy do ... - zaczęła ostrożnie mówić, ale szatyn bezczelnie jej przerwał.
 - Nie mam pojęcia do kogo należy i jak tu się znalazła też nie wiem i nie chce wiedzieć. - warknął szybko i wyrwał bucik z rąk rodzicielki. - Pośpiesz się bo jeszcze niezdąrzysz na smaolot. - pośpieszał ją do wyjścia. Blondynka bez słowa ruszyła w stonę drzwi. Dalej już nie słyszałam co powiedziała. I chyba nie chce tego słyszeć.
   Ciężko westchnęłam  i szybko wróciłam do sypialni. Zaczęłam pakować swoje rzeczy do torebki
   Mam nadzieję, że będzie tego wszystkiego definitywny koniec. Mam już dość.
 - Ile znam swoją matkę to nie zostawi tego tak p prostu. - powiedział Leon z westchnieniem wchodząc do sypialni
 - Czemu? - zapytałam dalej wkładając ubrania do torby.
 - Ona jest uparta i wie, gdzie konkretnie widziała ten twój but. - wyjaśniał siadając na łóżku.
 - A jak się dowie o wszystkim to co potem będzie? - zadałam pytanie siadając obok niego.
 - Dowie się, pobędzie kilka dni naburmuszona a potem jej przejdzie. - uśmiechnął się słodko mój ukochany Cicho się zaśmiałam.
 - A co jeśli tak się nie stanie?
 - Nie wiem, jeszcze tego nie przerabiałem. - rzucił wzruszając ramionami. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i dałam soczystego całusa Leonowi prosto w usta.
 - Jedziesz do domu? - zapytała zachrypniętym głosem, po oderwaniu. Pokiwałam twierdząco głową.
 - Nala, nie może mnie tu zobaczyć. - odpowiedziałam robiąc z pewnością sztuczną, smutną minkę.
   Verdas ciężko westchnął i rzucił się plecami na łóżko.
 - Niech to się kończy! - rozkazał podnosząc rękę do góry.
 - Ta, ja też. - przyznałam podnosząc z ziemi torbę i wychodząc z pokoju.
   Schodząc po schodach usłyszałam skrzymienie łóżka :Leon wstaje" , a potem zobaczyłam i mojego księcia. Ale ja szłam dalej.Zatrzymałam się dopiero koło drzwi frontowych. Stanęliśmy naprzeciwko siebie.
 - To co spotkamy się jutro? - zapytałam z uśmiechem na ustach. Leon otworzył drzwi, bardzo szeroko. Zmarszczyłam brwi.
 - Wyganiasz mnie? - zapytałam z rozbawieniem. Szatyn uśmiechnął się łobuzersko i poruszył zabawnie brwiami, a następnie oparł się o ścianę. - No co?
 - Spotkamy się jeszcze dzisiaj. Pa - rzucił wesoło i wypchnął mnie za drzwi szybko całując w policzek. Zaśmiałam się wesoło i ruszyłam wolnym krokiem przed siebie. - Kocham cię. - usłyszałam jeszcze to przez zamknięciem drzwi. Pokręciła z dezaprobatą głową. Fabien i Leon są podobni z wyglądu, ale też nie za wiele różnią się charakterem. Czasami.
   Nagle zobaczyłam ja furtka otwiera się przede mną i naprzeciwko mnie staje bardzo wysoka blondynka. Aż mnie zatkało. Na mój widok dziewczyna u uśmiecha się cwaniacko i zdejmuje z nos duże przeciwsłoneczne okulary. I ukazały się jej szare, aż lodowe oczy. Błyszczały.Była z czegoś zadowolona. Tak myślę...
 - Violetta. - powiedziała nie przestając się uśmiechać - No proszę. Pomyliłaś chłopaków? - zapytała kpiąco i już wiedziałam, że się nie zaprzyjaźnimy.
 -  Nala... - rzuciła chłodno. - Przyszłam do Leona po... - zaczęłam wyjaśniać, ale mi przerwała.
 - Nie mi będziesz się wyjaśniać. Jasne? - zapytała retorycznie i ruszyła przed siebie w stronę drzwi frontowych, prowadzących do domu szatyna.
   Tą odpowiedzią mnie lekko zaszokowała. Ona dobrze wie komu będę się musiała tłumaczyć. Za cholerę nie chcę tego robić...


***


Hej kochani :D
Więc jak wiecie planowałam o skończeniu z blogiem, ale mi już ta faza przeszła i jeszcze się ze mną pomęczycie ^^
Strasznie dziękuję za komentarze pod postem "Pól roku z wami" bardzo mnie zmotywowały :D
Co do rozdziału jest taki... nijaki...
Nie wiem, sami oceńcie :d
Co do tego OS'u to niby mam pomysł, ale on nie ma takiego "bum". Nie ma czegoś "tego" Rozumiecie?? :))) Mam nadzieję, że tak ^^
Jeszcze wrócę do tego tematu :D
Okej to chyba wszystko 
Oczywiście jak zawsze liczę na wasze komentarze
Pozdrawiam

L

6 komentarzy:

  1. ekstra ale niech to wszystko już sie wyjasni niech Fabien wpadnie bedzie mu wstyd a niech Leonetta bedzie razem plis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajebisty :***

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski <33
    Leonetta Forever :*
    /Viki/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty <3
    Dziękuję za dedykację :)
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny ;**************

    Zapraszam do sb ;D
    http://jeslikochasztomow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette