piątek, 3 kwietnia 2015

Rozdział 25: No i teraz mamy



Violetta

   Powoli wchodzę do małej kawiarenki w której jestem umówiona z moją matką. Tak bardzo nie chce tego spotkania. Oczywiście, mogła odwołać to wszystko, ale znam swoją matkę i z pewnością to by się jej nie spodobało. Głośni wzdycham. Podnoszą głowę do góry i od razu widzę swoją rodzicielkę. Brązowe, lekko falowane włosy swobodnie opadają na jej barki. Na jej twarzy widać szeroki uśmiech. Zgadnę, że spowodował go mój widok. Od razu wymuszam niezdarny uśmieszek. Ona podnosi się z miejsca, a ja ruszam w tą stronę gdzie stoi brunetka. Gdy jestem już blisko przytulamy się mocno.
  - Witaj skarbie. - mówi wesoło odrywając się ode mnie i mierząc mnie podejrzanym wzrokiem.
 - Hej. - odpowiadam smętnie. Załatwię co najważniejsze i wychodzę stąd. Ta , bardzo dobra ze mnie córka. Jak najszybciej pozbyć się matki, gdy ona chce porozmawiać, dowiedzieć się co u jej potomka.

 - Usiądźmy. - proponuje śpiewającym głosem. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam swojej matki w tak dobrym humorze. Coś się szykuje. I to na pewno jest związane z Verdasem. - To opowiadaj jak tam. -  zachęciła chwytając mnie za dłonie. To troszkę dziwny gest. Nigdy tak nie robi.
 - Dobrze. - mówię, ale to chyba brzmi bardzo niepewnie.Kiwa z zrozumieniem głową i ciężko wzdycha. Oj już coś planuje. - Mamo coś nie tak? - pytam lekko zmartwiona. Martwię się nie o nią tylko o mnie. To brzmi egoistycznie, ale taka jest prawda. Pewnie za raz wypali coś o Fabienie, o ślubie... Jak znam życie powie to.
 - A nie nic córuś, tak tylko po prostu myślałam. - odpowiada lekko rozmarzona. "No proszę i zaczyna się" Sama z siebie przewracam oczami, a potem od razu besztam się w myślach.
 - Aha. - kwituje szybko i sucho. Nie chce by mówiła o czym myśli.
 - Myślałam o twojej przyszłości. - mówi lekko podnosząc do góry swoje ciemne brwi.
 - Tyle, że ja mam już 24 lata i studiuję, więc nie musisz się martwić co będę robiła za niecały rok. - pocieszam ją zabawnie. Ona od razu jak by z chodzi z obłoków i gani mnie wzrokiem.
 - Violetta, chodzi mi o twoje życie prywatne. - prycha oburzona, a ja opadam na siedzenie wypuszczając ręce z jej uścisku.
 - Mamo, nie zaczynaj... - burczę niezadowolona.
 - Córciu, ja po prostu o ciebie się troszczę. I wiem, że sama za to się nie weźmiesz, dlatego ja zaczęłam już pracę na tym wszystkim. - mówi z powrotem zadowolona i zaczyna grzebać w swojej wielkiej torebce.
 - Ale czym? - pytam lekko poirytowana. Doskonale wiem o co jej chodzi.
 - No o was ślub kochanie. - pieje wyjmując z torebki jakieś magazyny. Ręce mi opadają. W tej chwili bym ją udusiła.
 - Mamo jak by mi bardzo zależało to bym już dawno to planowała. - wypalam w ogóle nie zastanawiając się nad sensem słów. A tylko potem kule sie w środku. Mama podnosi głowę z nad magazynów.
 - Nie zależy ci? - pyta zdziwiona. Zaczynam kręcić przecząco głową.
 - Nie oczywiście, że zależy, ale jakoś nie jestem na to wszystko gotowa. - mówię by załagodzić sytuację. Zaczyna kiwać zrozumiale głową, ale wątpie, że dotarło coś do niej.
 - Oj tam dasz radę. Kochasz go. - mówi machając ręką. Wzdycham. No tak strasznie go kocham. - Spójrz.-  podsuwa mi pod nos katalog z sukniami ślubnymi. Zaczynam kręcić zrezygnowanie głową, ale smętnie zawisam nad nim i wodzę wzrokiem po pięknych białych sukienkach. Mam uradowana pokazuje, która najbardziej jej się podoba, a jak tylko kiwam głową.
 - Czas goni kochanie. - uprzedza mnie. Zabierając magazyn i chowając w torebce.
 - Ta jasne. - mruczę znudzona.
 - To może coś zamówimy? - proponuje biorąc do ręki menu.
   Chwilę później złożyłyśmy zamówienie, a około 3 minut później dostałyśmy zamówienie. Moja mufinek był przepyszny. Zjadłam ją z ogromnym entuzjazmem. Choć ona poprawiła mi humor.
 - To mów, jak tam między tobą a Fabienem. - mówi biorąc kolejny kęs swojej szarlotki. Zaczynam kiwać głową.
 - Świetnie. - odpowiadam lekko się uśmiechając. Od razu na myśl mi przychodzi Leon. A uśmiech powiększa się dwukrotnie. Mama cicho zaśmiała się. Spoglądam na nią.
 - Widać, że jesteś szczerze zakochana. - mówi spokojnym , kojącym głosem. Podnoszę pytając brew do góry. - Gdy tylko o niego spytałam poprawił się ci humor. - rozwija swoją myśl lekko zachrypniętym głosem. Od razu się rumienię. Biorę na mały widelczyk odrobinę pysznego ciasta i wkładam do ust. Ale coś poszło chyba nie tak. Od razu robi się mi niedobrze. Mdli mnie. Odkładam szybko i z hukiem widelczyk na bok, a sama przykładam rękę do ust. Czują jak jedzenie, które miałam w żołądku podchodzi do gardła. Na mój widok mama marszczy brwi, ale ja nie mam czasu na wyjaśnienia. Podrywam się do góry i biegnę jak opętana do łazienki. Pochylam się nad muszą klozetową i zwracam co miałam w żołądku. Czuję się strasznie.
 - Violetta. - słyszę głos mamy. Jest zaniepokojona. Pewnie czymś się otrułam... albo i nie.
   Gdy byłam nastolatką naoglądałam się jakichś filmów i dziewczyna zawsze wymiotuje, a potem okazuje się w ciąży. Nie daj Boże, by mi też tak nie było. Ale nawet jestem pewna, że mam coś tam w środku. Jakoś nie dbaliśmy z Leonem o zabezpieczeniu no i teraz mamy. Przewracam oczami, podnoszę się i obmywam wodą twarz.
 - Nic mi nie jest. - zapewniam mamę otwierając drzwi i wychodząc z łazienki.
   Jeśli naprawdę jestem w ciąży to będę się cieszyć, ale się porobi...


***


Witam was w ten nawet nie wiem jak opisać tą pogodę za oknem wieczór. Słońce niby świeci, ale to pada deszcze, to wiatr wieje, a wczoraj to w ogóle jeszcze śnieg padał. Żyć nie umierać. Ale mam ogromną nadzieję, że w niedzielę pogoda chodź o drobiną będzie mi wsprzyjała. Idę z kolegami lalauc . U nas są takie Wielkanoce obrzędy, idziemy do ludzi śpiewamy i t.p. a potem dostajemy za to pieniądze, słodycze lub jajka. Jak kto chce, albo ma ^^
Uwielbiam to <3
Jak będziecie chcieli mogę wam nagrać filmik jak to śpiewamy :)))))
A potem mam jeszcze  bal, bo mojej mamy koleżanka ma 40 urodziny, więc nie będę się nudzić *-*
A wy co będziecie robić w ten wspaniały dzień? =D

Co do rozdziału taki nijaki... n jak widzicie jej jak jest
Viola jest w ciąży? No chyba tak ^^
Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, mam usprawiedliwienie. Nie chciało mi się. Tradycyjna choroba.
No więc dziękuję za komy pod ostatnim i czekam na nowe
Pozdrawiam

L





9 komentarzy:

  1. Pierwsza! ;*

    Wrócę jak przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to Vilu w C-I-Ą-Ż-Y?!
      Nie ;-;
      Czemu?
      Dlaczego?
      Wow ^0^
      I ta beznadziejna rozmowa matki I córki ...
      Zabójcze :D

      Krótki :'(
      No to jak nie ma o czym pisać, nie pisze...

      Buziaki ;*

      Usuń
  2. Świetny!
    V w ciąży? o_0
    Z jednej strony to dobrze, a z drugiej źle :/
    Czekam na next kochana ;*
    Zapraszam do mnie ♥
    Believe ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny :**
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ty czekasz na komentarze a ja czekam na rozdział
    jestem ciekawa co powie Leon i Fabian na to gdyby vilu była by w ciąży
    i co powiedzą rodzica? Sorry zdradzają Fabian z Leonem i zaszłam w ciążę tak na prawdę nigdy nie kochałam Fabian a gdy przyszłam do was na kolacje (i tu mówi cała historie)...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zgadzam się z powyższym anonimkiem, też jestem tego ciekawa, mam WIELKĄ NADZIEJE, że Vils bedzię w ciąży i Leon sie bedzię bardzo radował :) <3
    I mina Fabiana hahahahah
    Mam nadzieje że jak rodzice Leona i Fabiena dowiedzą się całej prawdy od początku to nie ujdzie to Fabienkowi tak gładko jakby chciał HIHIHIHIHIHI
    prosze szybkoooo o next :)

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette