Violetta
Francesca przez jakiś czas wpatrywała się w moją zapłakaną twarz. Starała się wyczytać z niej coś i chyba chciała wszystko poukładać w głowie. Od początku do końca. Wszystko było naprawdę pokręcone. Rozumiem ją. W pełni ją rozumiem, dlatego daję jej czas by obmyśliła to wszystko co jej wyznałam.
Otarłam wierzchem dłoni mokre i czerwone policzki. Pociągnęłam kilka razy nosem. Byłam bezsilna. Teraz jedynie czekałam na jej reakcję. Po chwili spuściłam głowę i moje łzy zaczęły kapać na pogniecioną pościel. Poczułam ja Francesca się porusza, a potem jak obejmuje mnie swoimi chudymi ramionami i przyciska do siebie. Od razu odwzajemniłem jej uścisk.
W objęciach byłyśmy dość długi czas. Bardzo dobrze mi tam było. Przy niej mogłam się uspokoić. Po wyznaniu prawdy czułam się tak jakoś lżej, sama nie wiem co teraz będzie.
- O czym teraz myślisz? - zapytałam ni z gruszki ni z pietruszki. Chciałam troszkę załagodzić tą sytuację. Wprowadzić jakąś atmosferę, bo była tylko ... taka jakaś szara.
Poczułam jak dziewczyna się uśmiecha, bo lekko oparła brodę o moje ramie.
- Obmyślam co b tu zrobić z naszym chłoptasiem. - mruknęłam aprobatą i odsunęła się ode mnie. Na jej twarzy widniał chytry a za razem złowieszczy uśmiech. Jej wyraz twarzy od razu poprawił mi humor. Nie tylko ona pragnie zemścić się na Fabienie.
- Może obie coś wymyślimy? - zaproponowałam ocierając ostatnie łzy spływające po policzku. Włoszka uśmiechnęła się i poruszała zabawnie brwiami.
- Zaszalejemy? - dopytywała się zabawnym głosem. To była inna Fracesca, nie ta którą znam. Nie sztywna i nudna jaką pokochałam, ale nie narzekam na tą.
- A żebyś wiedziała. - powiedziałam wstając z łóżka i ciągnąc czarnowłosą za rękę.
Dziewczyna stanęła na równe nogi po popatrzyła na mnie z szerokim uśmiechem. Odwzajemniłem jej gest, a następnie mocno przycisnęłam do siebie.
- Bardzo jesteś na mnie zła, że cię okłamałam? - zapytałam przyciskając ją dalej do siebie.
- No troszkę. - odpowiedziała tuląc się do mnie. Brzmiała dość swobodnie. Uszczęśliwiała mnie tym swoim wspaniałym humorem. - Trzeba coś wymyślić, dla tego barana. - powiedziała odsuwając się i zbierając z podłogi swoje rzeczy.
- No. - przyznałam jej rację. - Co ty robisz? - zapytałam gdy dziewczyna po zebraniu swoich rzeczy wzięła się za przeszukiwanie mojej szafy.
- Ja nic, ale ty pakuj się. - odpowiedziała wyciągając z mebla i rzucając w moją stronę czarną torbę sportową.
- Dlaczego? - zapytałam nie wysilając się by złapać lecącą w moją stronę torbę.
- Jedziesz do mnie, nie pozwolę byś mieszkała z nim. - rzuciłam dziewczyna wyciągając z szafy ubrania , a następnie kładąc na łóżku.
- Przepraszam. - powiedziałam, ponieważ poczułam potrzebę przeproszenia jej za to co zrobiłam. Powinnam była zrobić to na początku rozmowy, tyle, że ja głupia o tym nie pomyślałam.
Włoszka zatrzymała się w pół kroku i uśmiechnęła się słodko do mnie.
- Przeprosiny przyjęte.
***
- Ech. - westchnęłam naprawdę głośno. Cała byłam mokra od potu i zdyszana. Z resztą Włoszka podobnie. - Powiedz mi czemu ja cię posłuchałam? - zapytałam sarkastycznie.
Ta, już nie lubię tej nowej wyluzowanej Francesci. Gdy wyszłyśmy z domu Verdasa zaproponowałam jej by pojechać do jej domu taksówką. To nie. Zażądała, żebyśmy pojechały autobusem. Niby jak ona powiedziała "lepiej".Ta gówno nie lepiej. Spóźniłyśmy się na na autobus, mój telefon się rozładował, a Francesci IPhone wpadł do kałuży, która była przy krawężniku.
Po prostu ekstra.Czekałyśmy na autobus prawie pół godziny. Wreszcie gdy przyjechał jakiś, okazał się, że to nie ten, który zwykle jeździ tam gdzie mieszka dziewczyna. Ale ona uparła się, że i tak dojedziemy nim do jej miejsca zamieszkania. No i po półtorej godziny jazdy pustym i śmierdzącym autobusem wróciłyśmy do punktu wyjścia. A potem pojechałyśmy prawidłowym busem, tyle, że winda w bloku gdzie mieszka czarnowłosa była chwilowo zepsuta i musiałam tachać swoją ciężką torbę na ostatnie piętro.
- Nie wiem, czemu. - odpowiedziała zdyszana opierając się o ścianę przed pokoju.
- Wiesz co wywnioskowałam z tego wszystkiego? - zapytałam czarnowłosą biorąc swoją torbę i idąc wolnym krokiem w stronę przestronnego salonu.
Jak zawsze panował tu porządek. Wszystko leżało na swoim miejscu, tylko na szklanym stoliku kawowym koło kremowej kanapy leżało kilka książek, MacBook i jakieś papiery.
- No co takiego? - zapytała lekko znudzona dziewczyna podążając w moje ślady.
- Dwie sprawy. - pokazałam dwa palce. - Pierwsza to to, że muszę poprawić swoją kondycję, a druga, że już nie lubię nowej Francesi. - stwierdziłam opadając bezwładnie na sofę.
Dziewczyna zatrzymała się i popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Nowa? - zapytała odnosząc brwi do góry. Pokręciłam głową i machnęłam ręką na znak "Nie ważne"
- Zrobię herbatę, a ty idź się rozpakować, okej. - zaproponowała kierując się w stronę nie wielkiej kuchni. Ten plan bardzo mi się spodobał.
Pokiwałam twierdząco głową i bez słowa skierowałam się do pokoiku gościnnego. Francesca mieszkała jak na jedną osobę w dużym apartamencie. Jej rodzice proponowali dom do wybudowania, ale ta uparła się na coś skromniejszego. Planowała kupić jakieś małe mieszkanie w zatłoczonym bloku. Rodzice Włoszki nawet nie chcieli o tym słyszeć i kupili jej całkiem fajny apartament. Czarnowłosa sama go urządzała dlatego wnętrze wszystkich pokoi jest skromne, lecz potulne.
Po rozpakowaniu swoich rzeczy postanowiłam podłączyć komórkę do ładowarki. Westchnęłam przypominając sobie, że została ona w domu Fabiena na mojej komodzie. No nic, trzeba będzie skorzystać z ładowarki Włoszki. Już i tak jej teraz się nie przyda. Na tą myśl szeroko się uśmiechnęłam. Mina dziewczyny gdy IPhone wpadł do kałuży była bezcenna.
Gdy znalazłam odpowiednią rzecz, szybko znalazłam komórkę w torebce, a następnie wetknęłam kabel i odpowiedni otwór w telefonie. Po chwili urządzenie się włączyło, a po kilku sekundach poczułam jak telefon wibruje.
Cztery nieodebrane wiadomości od Leona i jedno od Fabiena. Ta już pewnie Fabien zdążył naskarżyć mnie szatynowi. Głośno westchnęłam i postanowiłam oddzwonić mu później.
- Violetta, możesz już przyjść. Herbata i ciastka czekają. - usłyszałam głos Włoszki. Ostatnie zdanie bardzo mnie zachęciło.
Dziewczyna zatrzymała się i popatrzyła na mnie zdziwiona.
- Nowa? - zapytała odnosząc brwi do góry. Pokręciłam głową i machnęłam ręką na znak "Nie ważne"
- Zrobię herbatę, a ty idź się rozpakować, okej. - zaproponowała kierując się w stronę nie wielkiej kuchni. Ten plan bardzo mi się spodobał.
Pokiwałam twierdząco głową i bez słowa skierowałam się do pokoiku gościnnego. Francesca mieszkała jak na jedną osobę w dużym apartamencie. Jej rodzice proponowali dom do wybudowania, ale ta uparła się na coś skromniejszego. Planowała kupić jakieś małe mieszkanie w zatłoczonym bloku. Rodzice Włoszki nawet nie chcieli o tym słyszeć i kupili jej całkiem fajny apartament. Czarnowłosa sama go urządzała dlatego wnętrze wszystkich pokoi jest skromne, lecz potulne.
Po rozpakowaniu swoich rzeczy postanowiłam podłączyć komórkę do ładowarki. Westchnęłam przypominając sobie, że została ona w domu Fabiena na mojej komodzie. No nic, trzeba będzie skorzystać z ładowarki Włoszki. Już i tak jej teraz się nie przyda. Na tą myśl szeroko się uśmiechnęłam. Mina dziewczyny gdy IPhone wpadł do kałuży była bezcenna.
Gdy znalazłam odpowiednią rzecz, szybko znalazłam komórkę w torebce, a następnie wetknęłam kabel i odpowiedni otwór w telefonie. Po chwili urządzenie się włączyło, a po kilku sekundach poczułam jak telefon wibruje.
Cztery nieodebrane wiadomości od Leona i jedno od Fabiena. Ta już pewnie Fabien zdążył naskarżyć mnie szatynowi. Głośno westchnęłam i postanowiłam oddzwonić mu później.
- Violetta, możesz już przyjść. Herbata i ciastka czekają. - usłyszałam głos Włoszki. Ostatnie zdanie bardzo mnie zachęciło.
***
- Mmm, pyszne te ciastka. - powiedziałam w niebo wzięta gryząc kolejny kawałek kruchego ciasteczka z czekoladą i orzechami laskowymi. Franceca lekko uśmiechnęła się i przyznała mi rację.
- Musimy wymyślić coś dla Fabiena. - przypomniała dziewczyna odstawiając kubek z zieloną herbatą na stołek koło kanapy.
- Prawda tylko, że nie mam, żadnego pomysłu. - wzdycham podciągając nogi do siebie, a następnie siadając na nich.
- To witaj w klubie. - mruknęła z dezaprobatą Włoszka rysując palem kółka na kremowym oparciu.
- Może jak się wyśpimy to przyjdzie coś do głowy. - uśmiechnęłam się lekko poprawiając wolną ręką włosy, gdyż drugą trzymałam gorącą owocową herbatę. - Przynieś tu więcej tych ciastek. - zaproponowałam z uśmiechem się gając po ostatni.
- Już się robi. - pisnęła Francesca, chwyciła z talerzyk leżący na stoliku i migiem pobiegła do kuchni.
- Sama je piekłaś? - zapytałam poprawiając się ka sofie. Nogi mi zdrętwiały od takiego siedzenia.
- Ta jasne jeszcze czego. Ja w ogóle gotować nie umiem. - rzuciła z cwaniacki uśmiechem wracając do salonu. W ręku trzymała ten sam talerzyk tylko, że tym razem było na nim dużo więcej wypieków.
Nagle usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Szybko poderwałam się na równe nogi. Przeprosiłam Francescę i pobiegłam do tymczasowej sypialni. Połączenie było do Leona. Niezwłocznie odebrałam.
- Hej misiu. - pisnęłam lekko przesłodzonym głosem.
- No gdzie ty do cholery jesteś? - zapytał z wyrzutem. Może i jego głos był gniewny, ale i tak serce przyśpieszyło.
- Nic mi nie jest. - zapewniłam go spokojnym i radosnym głosem. Nie mogłam przestać się uśmiechać
- To bardzo się cieszę, ale gdzie jesteś. - ooo... on się martwi. Przechyliłam lekko głowę - Gdzie jesteś? - dodał poważniejszym tonem.
- Jestem u ... - nagle usłyszałam dzwonek do drzwi, a potem głos Francesci. Odruchowo odsunęłam telefon od ucha i przycisnęłam do piersi.
- Violetta, otworzysz? - krzyknęła z nadzieją.
- Jasne. - odkrzyknęłam podnosząc się z łóżka i pędząc w stronę drzwi frontowych.
- Poczekaj sekundkę. - szepnęła do Leona odkluczając ciemne, drewniane drzwi.
- Gdzie jesteś? - zapytał nadal niecierpliwy.
- Jestem u ... - i znowu nie mogłam dokończyć, ponieważ w tym momencie otwierałam drzwi i to co tam zobaczyłam objęło mi mowę.
- U Francesci? - zapytał dla pewności Federico. Lekko się uśmiechnęła i oderwałam IPhone'a od ucha.
Stali tak Federico i Leon. Na mój widok obaj się uśmiechnęli.
- Czemu nie odbierałaś telefonu? - zapytał troskliwie Leon podchodząc bliżej.
- Rozładował mi się. - przyznałam otwierając szerzej drzwi by chłopaki mogli wejść.
Coś mi się wydaje, że nie tylko Fracesca jest w to wtajemniczona, sądząc po tym jak zachowuje się Włoch. To chyba nawet lepiej. Większe grono do zemsty. Słodkiej zemsty.
***
Hej misiaczki :D
I mamy kolejny rozdział
Koniec historii zbliża się. Ktoś się z tego cieszy? Bo już jedną taką osobę mamy. Mnie.
Trzeba wymyślić jakąś nową historię, a to jest bardzo trudne
Dużo pomysłów jest przereklamowanych. Chcę czegoś orginalnego
Zobaczymy jak tam będzie
Ogromnie dziękuję za wasze wszystkie komentarze, było pod ostatnim rozdziałem ich sporo. Więc bardzo wam za to dziękuję <3 i oczywiście jak zawsze liczę na nowe
Jeśli wszystko będzie okej i internet będzie działał to dodam jeszcze w we wtorek albo środę. Jadę do szpitala i nie wiem jak tam będzie.
Okej nie przedłużam
Lucyy
Wspaniały :)
OdpowiedzUsuńheuheuhue
UsuńZemsta jest słodka :3
Iphone w kałuży :D
Fran nie umie gotować :/
Leon się martwi ^.^
Już sie boję, jakie on ma jej zdjęcie ;-;
Czekam na next'a :)
Fajny
OdpowiedzUsuńŚwietneeee!
OdpowiedzUsuńKurne,została jeszcze ta sprawa z fotką.
Chcą się zemścić na Fabienie...uuuu!
Będzie się działo i to będzie :D
Czekam na następny rozdział!
Anasta xx
Boski!
OdpowiedzUsuńFran nie jest zła na Viole i wybaczyła jej ;)
Razem planują zemstę na Fabienie :P
Ciekawe jak im to wyjdzie :)
Leoś jej szuka i martwi się o nią :3
Haha Fede zgadł gdzie jest :D
Czekam na kolejny rozdział ;*
Kocham Cię <333