piątek, 15 maja 2015

Rozdział 27: Będzie po kłopocie



   Weszłam stanowczym i szybkim krokiem do kuchni mrugając szybko powiekami, by pozbyć się gromadzących się łez. Wzięłam głęboki wdech. Muszę się uspokoić. To Leon zadecyduje, nie ja. Ja wiem czego chce, a czy on też?
   Nagle usłyszałam ciężkie i szybkie kroki, który zmierzały w moją stronę. Przekrzywiłam głowę i zacisnęłam oczy. Starałam pohamować cisnące się łzy.
   - Violetta, co ty gadasz? - zapytał ostro wchodząc do pomieszczenia. Starałam się na niego nie patrzeć. Muszę się najpierw uspokoić. - Co się z tobą dzieje? - dodał nadal podniesionym i zdenerwowanym głosem. Okej, koniec tego! Odwróciłam głowę w jego stronę i zgromiłam go wzrokiem, nabierając powietrza do płuc otarłam dłonią cieknące po policzkach łzy.

   - Jestem w ciąży. - powiedziałam poważnym i zachrypniętym głosem. Szatynowi zadrżała szczęka. Zacisnął mocno zęby i i powoli nabrał powietrza do płuc podnosząc tym samym głowę do góry. Moja klatka piersiowa podniosła się. W oczach zbierały się strumienie łez, ale je skutecznie powstrzymałam.
   - Nie chcę go. - powiedział cicho, lecz wyraźnie.Mimowolnie załkałam. Nie chciałam tego mu pokazać. Nie chciałam by widział jak bardzo mnie to boli. Dziecko w związkach - kochających się związkach - jest bardzo mile widziane. Gdy naprawdę kochający się nawzajem osoby dowiadują się, że będą mieli potomka, małą osóbkę, która jest owocem ich miłości, bardzo się cieszą i nie mogą się doczekać przyjścia na świat małego człowieczka. Właśnie to jest jeden z najcudowniejszych momentów w życiu człowieka. Gdy wreszcie można zobaczyć efekty miłości. Gdy wszystko jest idealne. Gdy wszyscy są szczęśliwi i dumni, nie zważając na okoliczności i inne poboczne sprawy.
   Każdy czuje się jak w niebie. Kobieta może być szczęśliwa i wzruszona, że wreszcie jej mała cząstka, którą nosiła pod sercem prawie rok jest koło niej. W każdej chwili może przytulić swoje dziecko, pogłaskać po główce, zaśmiewać kołysankę na uspokojenie, czy na dobranoc. Mężczyzna jest dumny z swojej ukochanej, że podołała tak trudnemu zadaniu. Mimowolnie się uśmiecha gdy spogląda na wybrankę życia i ich potomka.
   Takie uczucia z dzieckiem i nie tylko można wymieniać w nieskończoność, ale ja mogę tylko teraz o tym pomarzyć w takich jak ta sytuacjach.
   Jeśli w moim życiu zabraknie Leona nigdy ta się nie poczują. Wiem, że to on jest moim wybrankiem i to z nim chce przeżyć najwspanialsze chwile.
   Pociągnęłam kilka razu nosem, odwracając głowę by nie ział mojej twarzy. Nie mogłam zrozumieć czemu? Czemu on go nie chce... Jakoś dalibyśmy sobie radę.
   - Violu... - zaczął pocieszającym i lekko smutnym głosem, robiąc krok w moją stronę, ale ja szybko się odsunęłam. Otarłam łzy i spojrzałam na niego. Żadnej skruchy niczego.
   - Dlaczego? - powiedziałam drżącym głosem krzyżując ręce na piersi. Szatyn przewrócił oczami i głośno westchnął. To było westchnięcie z irytacji.
   - Słuchaj, to nie takie proste. - powiedział odwracając głowę. Przechodził z jednej nogi na drugą.
   - Jest! - krzyknęłam gdy już chciał coś powiedzieć. - Leon, to jest bardzo proste. Chcesz mieć dziecko - bardzo fajnie, miło i dobrze. Nie - no właśnie nie. Jak można nie chcieć mieć dziecka?! - krzyknęłam połykając łzy. Teraz musi mi powiedzieć. Na pewno nie ucieknie.
   Wiem, prawda bardzo mnie zaboli i wywróci świat do góry nogami, ale z pewnością los tak postanowił, więc musi tak być.
   Szatyn szybko odwrócił głowę i spojrzał z chłodem bijącym na kilometr.
   - Nie lubię dzieci, yy poprawka nie znoszę. - wyrzucił Verdas z podniesionym głosem. - Patrze na te małe stworki i nic. Co w nich jest takiego fajnego?! - krzyknął retorycznie. -  Smarkate, obleśne, pyskate i wredne bachory. Jak można się nimi jarać? One są po prostu obrzydliwe. Jak widzę takie zasmarkane, dziecko i to z żołądka jedzenie podchodzi. - krzyknął prosto w moją twarz.
   Jego wypowiedz nie szokuje mnie tak bardzo jak podejrzewałam. Powiedział co myśli. Dziwne to myślenie, ale wciąż mnie boli bo to tyczy się naszego nienarodzonego dziecka.
   - Ale Leon, pomyśl, to nasze dziecko, to twoja i moja cząstka połączona w jedno. Nie rozumiesz tego? - zapytałam drżącym głosem. Za wszelką cenę chce powstrzymać cieknące łzy, ale nie udaje mi się to. Chwytam dłoń chłopaka i przykładam sobie ją do brzuch. Chce go jakoś przekonać do tego.
   Tak wiem, postanowiłam od razu go zostawić, ale to jest strasznie ciężkie. Nie mogę tak po prostu. - Błagam Leon. - szepczę załamana.
   Szatyn kręci z oburzeniem głową i wyrywa rękę z mojego uścisku.
   - Kocham cię, bardzo, usuniesz go i będzie po kłopocie. - rzuca jak by to było nic nieważnego i takie koło dupy. Na te słowa wybucham niepowstrzymanym płaczem. To nawet nie jest płacz. To krzyk z bólu, paniki i złości. Nigdy na to nie pozwolę.
   - Nigdy! Nie pozwolę go zabić. A jak nie możesz jego zaakceptować to tylko twoja strata. - ostatnie zdanie mówię już odrobinę spokojnie, lecz wciąż lamentując.
   - Słucham? - mówi marszcząc brwi. Teraz nie rozumie tego co chce mu przekazać. I dobrze będę miała czas wyjść. Nie powstrzyma mnie.
   Kocham go bardzo, ale nie pozwolę by zniszczył owoc naszej miłości. Stracę go, wiem. Ale będę miała po nim pamiątkę. Moje dziecko. Teraz już żadne przeprosiny nic nie wpłynie na zmianę zdania. Stracił szansę.


***


Witam was serdecznie. Końcówka jak zawsze zawalona. A tak w ogóle to wszystko co piszę to wielka kupa. Kończę ten bezsens i zaczynam coś nowego, świeżego i dobrze opracowanego.
Jak widzicie Leon I Violetka ostro się pokłócili. Co się stanie...? Nie jestem pewna... Mam wiele opcji, i muszę jedną z nich wybrać. Jeszcze się zastanowię
Jeszcze raz przepraszam z ta g**no, jest krótki i pewnie z błędami, ale jakoś nie dobrze się czuję, więc sprawdzę je innym razem
Pozdrawiam i czekam na komy

L
   -

10 komentarzy:

  1. Świetny :)
    Kłótnia Leonetty i to naprawde ostra: Leoś :(
    Oj Leoś,dzieci sa slodkie :(
    Czekam na next :)
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  2. Jprdl ;-;
    Bez urazy, ale Leon był taki kochany a teraz zrobilas z niego chama bez uczuć, który chce zabić ich dziecko -,-
    Zachowuje sie jak *********
    Sorry, ale taka prawda...
    Usuniesz i po klopocie?!
    To jest dziecko a nie rzecz!!!
    Bądź dzielna Violu...

    Ja np. nigdy bym nie wybaczyła czegos takiego Leonowi...
    Chce zabić ich dziecko i odwala cos takiego...
    ZABIC
    USUNAC I PO KLOPOCIE...?!
    Nie wierze...
    To nie brzmi jak Leon... ;-;
    Super rozdział, ale krotki i trochę niepasujacy do Leona w porównaniu z tym co teraz zrobił...
    Czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS Ale i tak uwielbiam to opowiadanie :)

      Usuń
  3. Nie prawda nie jest zły tylko super :*
    Troszku szkoda mi Fiolki ale ' narzeczony ' ja ostrzegał. No cóż życieee :D Czekam na next i zapraszam do siebie :*
    Vivi :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpowiedzi
    1. Rozdział fantastyczny :3
      Nie popieram zachowania Leona -,-
      Myślałam,że tą wiadomość przyjmie jako dorosły mężczyzna xD
      A zachował się jak gówniarz :C
      Moja biedna Vilu.
      Jednak i tak wierzę,że może Leon się zmieni :)
      Czekam na next ;*****
      Do zobaczenia ♥

      Usuń
  5. Super rozdział ale popieram komentarz na górze takie zachowanie nie jest w stylu Leona. Rozdział jest świetny jak zwykle i czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super rozdział ale te zachowanie nie pasuje do Leona , niech się ogarnie

    OdpowiedzUsuń

Theme by violette