Dedykacja dla Komara Transwestyty ^^ :P
Violetta
- Chce być chrzestną. - mówi dumna Francesca szeroko się uśmiechając. Patrzę na nią z aprobatą i lekko się uśmiecham spuszczając głowę na dół. Ciężko wzdycham.
- Obaj będziecie mogli zostać drugimi rodzicami mojego dziecka, tyle, że ten pierwszy ojciec będzie musiała go zaakceptować. - mówię bawiąc się kubkiem w gorącą herbatą. Fabien wzdycha ciężko.
- Violetta, ile można ci razy powtarzać. Leon nie lubi dzieci, ale ja go znam i wiem, że ciebie nie zostawi i wszystko będzie dobrze. - pocieszam mnie z pokrzepiającym uśmiechem. Uśmiecham się cwaniacko, gdy na myśl przychodzi mi pewien pomysł.
- A jak by się nie zgodzi i mnie zostawi, to ojca dla dziecka i męża dla mnie zastąpisz ty. - mówię z wyniosłością. Oczywiście, że żartuję, nikt nigdy mi nie zastąpił mojego szatyna. Nawet jego sobowtór, który ma tylko o ton ciemniejsze włosy. Ta... farbowane.
Verdasa mina jest bezcenna. Marszczy brwi, czoło i wydyma usta ze zdziwienia. Francesca też wydaje się zmieszana tą sytuacją.
- Chyba cię już naprawdę popieprzyło! - mówi głośnym i z wyrzutami głosem. Uśmiecham się uwodzicielsko. i kręcę przecząco głową.Podnoszę do góry lewą rękę i dokładnie ją oglądam.
- Ja ten pierścionek nadal mam. - ostrzegam go opuszczając rękę. On nadal ma wydęte usta, tyle że teraz kręci z rozdrażnieniem głową. Francesca patrzy na mnie z szeroko i zabawnie otwartymi oczami świdrując wzrokiem. Od razu na ten widok wybucham niepowstrzymanym śmiechem.
- Dobra Żartuję, ale jeżeli on naprawdę mnie zostawi, ty mi pomożesz? - mruknęłam podnosząc się z miejsca. Odkładam pusty już kubek do zlewu i otwieram srebrną lodówkę. Wdycham ciężko.
- Obiecuję. - mówi dość poważnie, ale wiem, że mu do końca nie można ufać. Nie wiadomo co jeszcze wymyśli.
I nastała krępująca cisza. Chyba nikt nie wiedział co ma powiedzieć. Po jakich 2 minutach pierwsza postanowiła odezwać się Włoszka.
- To... kiedy planujesz powiedzieć Leonowi, że będzie ojcem. - zapytała dziewczyna opierając się łokciami o stół kuchenny. Fabien na te słowa prychnął. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Boże jak to brzmi. Ojcem. - powtórzył to słowo ciszej tak jak by sam do siebie. Czarnowłosa zaśmiała się cicho.
- Nie możesz dopuścić do myśli, że twój o kilka minut starszy brat zostanie ojcem? - zapytała retorycznie. Chłopak milczał. Widocznie zastanawiał się na d odpowiedzią, której i tak nie usłyszymy. - To jak Violu. - znowu zwróciła się do mnie. Wzruszyłam ramionami.
- A bo ja wiem. Muszę to zrobić jak najszybciej.- odpowiedziałam stukając palcami o blat kuchenny. Włoszka pokiwała ze zrozumieniem głową. Nabrała powietrza do płuc, jak by chciała coś powiedzieć, ale się powstrzymała. Zrobiła to jeszcze dwa razy i za czwartym udało się jej wydusić to co chciała powiedzieć.
- No bo Violu, jakieś 10 minut temu dostałaś SMS'a od Leona. - mówi miętoląc rękaw od białej bluzy. Co ona kombinuje.Och... no jasne... Przewracam oczami.
- Za raz tu będzie, prawda? - zapytałam znudzona, choć tak naprawdę nie jestem spokojna, wnerwiona też nie można tego nazwać. Wkurwiona? Lepiej...
- Przepraszam, zapomniałam ci powiedzieć. - burczy z lekkim uśmiechem. Nabieram powietrza do płuc, kręcąc z niezadowoleniem głową. Ta posyła mi szeroki uśmiech.
- Okej, za raz tu będzie więc, może ja Fabien... - zaczęła dziewczyna mówić, podnosząc się z krzesła, ale brunet jej przerwał.
- Już jest. - burknął zaglądając przez okno. Otworzyła szeroko oczy. Myślałam, że będę miała choć trochę czasu, by obmyślić całą naszą rozmowę. - Powodzenia. - mówi Verdas chwytając Francescę na ramię i ciągnąc ją z kuchni.
Nagle słyszę otwieranie się drzwi frontowych. To Leon. Ta dwójka pewnie poszła tylnymi drzwiami. Nabieram głośno powietrza do płuc i opieram się rękami o blat. Powiem mu tak po prostu.
I wreszcie widzę mojego ukochanego w drzwiach. Na ten widok od razu się uśmiecham. Widać, że on też jest uradowany moją obecnością. Odpycham się rękami od blatu i podchodzę do niego bliżej.
Szybko wtulam się w jego tors i mocno zaciskam ręce do około jego żeber. On też otula mnie swoimi ramionami wtulając nos w moje włosy. Zaciąga się tym zapachem. Ja też go czuję, te wspaniałe perfumy, ach... Od razu miękną mi kolana. Z resztą od dawna mam takiego bzika na punkcie męskich perfum. Są o niebo lepsze od kobiecych.
- Tęskniłem. - mówi raptem lekko odpychając mnie od siebie. Pozwalam mu na to. I wreszcie dostrzegam jego wspaniałe oczy. Trochę różnią się niż Fabiena. Mój chłopak ma je ciemniejsze i kolor jest pełniejszy. Ciemna pełna zieleń, a u jego brata to bardziej takie oliwkowe, Jaśniejsze, ale tak samo osłupiające.
- Ja też. - wypalam uśmiechając się jak bym była jakąś nastolatką, która od dwóch dni jest w związku.
Szatyn uśmiecha się szeroko.
- Idziemy do salonu. - proponuję ciągnąc go za rękę w stronę. Gdy weszliśmy do dużego i przestronnego pomieszczenia, zrobiłam kilka kroków w stronę kanapy. - Siadaj. - nakazałam mu dość ostro. Od razu się zaśmiał.
- Coś się stało? - zapytał podejrzliwie podnosząc do góry brew. Byłam dość spokojna. Choć wiem, że ta sytuacja będzie kluczowa. To Leon zdecyduje co się z nami stanie. Co z naszą trójką...
Ciężko westchnęła i usiadłam troszeczkę dalej niż zazwyczaj siadam obok niego. Szatyn automatycznie zmarszczył brwi i przysunął się bliżej. Ja nie zareagowałam. Siedziałam nieruchomo patrząc przed siebie i układając w głowie zadnie, które zmieni nasze życie. - Ej, mówię do ciebie. - burczy sucho. Wyciąga rękę, chwyta za podbródek i odwracam głowę w swoją stronę. Staram się być poważna, ale chyba mi coś nie wychodzi.
Jeszcze bardziej mi to utrudnia, gdy powoli i namiętnie mnie całuje. Po kilku sekundach odwracam głowie w inną stronę i ciężko wzdycham.
- Violetta, co jest. - mówi ostrożnie. Nabieram powietrza do płuc i odwracam głowę w jego stronę. Jestem tego pewna, nikt mnie nie powstrzyma.
- Możesz sobie pogratulować. - mówię dość głośno i wyniośle. Leon marszczy brwi i opycha lekko głowę do tyłu. Otwiera usta by coś powiedzieć, ale nie pozwalam mu na to. - Zostaniemy rodzicami. - kwituję sucho nadal się w niego wpatrując.
Z jego twarzy nie mogę nic wyczytać. Tak jak by gdzieś odpłynął i zostało yu tylko jego ciało. Dam mu czas, by oswoił się z tą wiadomością, a potem zobaczymy co z tego wyniknie.
Siedziałam wpatrując się w niego. Nic zero reakcji.
Ciężko wzdycham opuszczam głowę, podnoszę się wolno i miejsca. Zaciskam usta by nie wybuchnąć płaczem
***
Hej wszystkim :D
Mamy następny rozdział ^^
Według mnie to nawet może być :) Ale zostawię wam ocenianie
Bardzo chciałabym podziękować za komentarze ^-^
Strasznie mnie motywują :P
Mam tyle czasu a nic z nim nie robię... Mogę się uczyć, ale tego nie robię... Mogę pisać, ale nie piszę... LEŃ ze mnie
Co do rozdziału to jak widzicie Viola powiedziała Leonkowi o tym, że jest w ciąży. Jak on zareaguje? Co się wtedy stanie. Kto postanowi zainterweniować i postawić Violę do pionu, dowiecie się w next'ie
Czekam na pocieszenia dlatego, ponieważ we wtorek piszę egzamin :/
Uhg!!!
No nic, jakoś będzie
Pozdrawiam
L
Boski :**
OdpowiedzUsuńBoje się następnego rozdziału :(
Powodzenia na egzaniminach :*
Werka
Świetny !
OdpowiedzUsuńsuper z niecierpliwością czekałam i jak zwykle się nie zawiodłam
OdpowiedzUsuńjak mój poprzednik w komentarzach również życzę powodzenia na egzaminach :)
Czekam na next :)
Moje ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jaką decyzje podejmie nasz kochany Leoś :*
Czekam na next :3
Powodzenia na egzaminach :)
Ja za dwa lata dopiero będę pisać :-)
Trzymam kciuki ;#
Całuski ^.^
Jorgistas <33
Powodzenia na egzaminach!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny z niecierpliwością :>
Brithany
Piękny rozdział ♥!
OdpowiedzUsuńOby Leoś pozytywnie zareagował na to,że będzie ojcem ^^
Życzę ci powodzenia na egzaminach :)
Do nexta :3
Super rozdział ciekawe jak Leon zareaguje , niech nie okaże się palantem i powie że nie chce dziecka .To już było chamskie. Z niecierpliwoscia czekam na next :). Proszę dodaj jak najszybciej
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ale czemu nie ma nowego jeszcze ??Z niecierpliwościa czekam na next
OdpowiedzUsuń