To niżej dedykuję Loxis Lovii
Dziękuję Co kochana, że pomagasz <3
Violetta
Może Fabien i jest nieodpowiedzialny i bezkonsekwentny, ale dotrzymuje danego słowa. Powiedział, że porozmawia z Leonem? Powiedział i zrobił to. Teraz tylko Leon musi się namyślić. Trochę się nie spokoje, że on jednak nie będzie chciał wyjaśnień. Dalej będzie trzymał swojej strony.Nagle moje przemyślenia przerwał głos bruneta.
-Violetta, wychodzę! - krzyknął z dołu. Na te słowa szybko wyskoczyłam z łózka. Jak burza wybiegłam z pokoju i szybko pokonałam schody.
-Fabien, czekaj!- krzyczała biegnąc po schodach. Chłopak był już przed drzwiami frontowymi. Gdy go zobaczyłam stał do mnie tyłem i miałam takie przeczucie, że przewraca oczami. Cięrzko westchnął i powoli się odwrócił.Spojrzał na mnie i podniósł pytająco brew.-Kiedy wrócisz i gdzie idziesz?- zapytałam bez tchu. Chłopak na moje pytanie zmarszczył brwi i spojrzał jak na idiotkę. -No co?- lekko się zdziwiłam. Przecież zadałam takie proste pytanie, a on nawet tego nie zrozumiał.
-Nie jestem twoi mężem, narzeczonym ani cgłopakiem. Nawet nie wiem czy naprawdę cię lubię.- burknął niezadowolony i chciał wyjść, ale ja byłam szybsza i złapałam go za nadgarstek i odwróciłam w moją stron. Przekręcił teatralnie oczami i spojrzał znudzony.
-Za to ostatnie chciałam oberwać ci ten pusty łeb. Nie wiem jak ja tu wytrzymuję, mam przed twoją rodziną udawać zakochaną w tobie, Kiedy tak naprawdę ciebie nie znoszę. Kocham Leona i przez twój tyłek nie mogę nic zrobić, by być szczęśliwa. A jeżeli mi teraz nie powiesz gdzie idziesz i kiedy wrócisz twój tyłek oberwie i to ostro.- powiedziałam ostrzegawczo. Zacisnął usta w cienką linię i oczami błądził po pomieszczeniu. Delikatnie wyrwał rękę z mojego uścisku i stanął wyprostowany przodem do mnie.
-Idę do Diego, nie wiem kiedy wrócę.- rzucił beznamiętnie. Nic więcej nie powiedział tylko odwrócił się w napięcie i wyszedł trzaskając drzwiami. Ciężko westchnęła. postanowiła się troszeczkę ogarnąć i zrobić sobie coś do jedzenia.
Gdy byłam już po porannych czynnościach , postanowiłam pójść do kuchni, by zrobić sobie coś do jedzenia Gdy byłam w odpowiednim pomieszczeniu rozejrzałam się dookoła. Postanowiła, że zrobię naleśniki. Z szafek wyjęłam odpowiednie składniki, a potem zaczęłam je łączyć ze sobą.Po nie całych 10 minutach śniadanie było gotowe. Jedzenie położyłam na stole i zaczęła je jeść. Byłam strasznie głodna.
Podczas posiłku myślałam co by tu dzisiaj zrobić. Hmm...Może Francesca będzie miała czas.Chwyciłam telefon leżący na kuchennym blacie. Prędko odszukałam jej numer i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
Pierwszy sygnał...drugi sygnał...trzeci syg...odebrała
-Hej, Violu jak tam?- zapytała wesołym głosem.
-Hej, kochana. Co porabiasz?- zapytałam z zaciekawieniem
-Uczę się.- rzuciła bez tchu. No jasne, jakbym jej nie znała.
-Oj Fran, przecież są wakacje.- powiedziałam z pretensjami
-Violetta ty nie rozumiesz, ja chce...- nie dałam jej dokończyć.
-Dobrze zdać egzaminy?- zapytałam dla pewności.
-Dokładnie.- powiedziała z powagą w głosie.
-Okej, teraz wszystkie książki idą na bok, a ich właścicielka na spacer z swoją kumpelą. -powiedziałam zachęcająco.
-No nie wiem...
-Dobrze to spotykamy się w parku, za pół godziny. Pa- rzyciłam wesoło i się rozłączyłam.
Głośno westchnęłam. Ach ta Włoszka.
***
Idę spokojnym krokiem w stronę parku. Nie spieszy mi się. Są wakacje i nie mam nic do roboty. Chce po prostu pogadać wyżalić się przyjaciółce. Osobie, która wysłucha i doradzi.Nie które dziewczyny poszłyby do swoich matek, czy cioć, ale ja nie mam tak dobrego kontaktu z rodzicami. Oni mają w ogóle inny pogląd na świat.Westchnęła głośno i weszłam do parku. O tej porze roku drzewa były zielone, trawa tak samo, pogoda ciepła. Lato jak lato. Lubię tę porę roku, choć i tak bardziej ciągnie mnie do jesieni.
Wolnym krokiem spacerowałam alejkami dość dużego parku. Nawet samej się przejść daje dużo do myślenia, choć to nie to samo jak wyrzucić to z siebie.
-Violetta!- usłyszałam głos za sobą. Od razu poznałam kto to. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą w moją stronę Włoszkę. Na jej widok szeroko się uśmiechnęła.
Dziewczyna podbiegła do mnie i mocno do siebie przytuliła.
-Hej, kochana.- powiedziała tuląc do siebie Francescę.- Jak tam!- zapytała odrywając się i lustrując ją wzrokiem. Czarnowłosa była ubrana w truskawkową sukienkę i białe balerinki. Wyglądała naprawdę ładnie.
-Dobrze, ale dobrze, że jednak mnie wyciągnęłaś bo muszę z tobą poważnie porozmawiać.- powiedziała poważnie poprawiając pasek od kremowej torebki spadający z ramienia dziewczyny. "No pięknie" pomyślałam i cicho westchnęła. Dobrze wiedziałam o czym chce rozmawiać.
-Violetta, co ci strzeliło do głowy. Przecież w liceum byliście jak kot z psem, a teraz narzeczonymi. Coś mi ni gra. Myślała, że to z Leonem coś tak będzie, ale że z nim.- powiedziała z ogromnymi pretensjami. Co ja jej mam teraz powiedzieć. Prawdę! No nie wiem.
-Fran, słuchaj. Nie wiem jak ci to powiedzieć...- nie mogłam znaleźć odpowiednich słów.
-No jak! To proste. Słowami Vilu, słowami.- Włoszka nadal była oburzona tą całą sytuacją.
-Violu, przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć, wszystko.- już mówiła spokojnym głosem.- Pamiętasz? Przyjaciółki na dobrze i na złe.- serdecznie się uśmiechnęła, a w jej głosie było słychać... coś takiego, że od razu serce miękło.
"Powiem jej" w myślach podjęłam decyzję.
-Fran, chodzi o to, że ja tak nap...- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi dzwoniący telefon. Mój telefon.Spojrzałam na włoszkę przepraszająco i wszystko wyciągnęła urządzenie z torebki. Na wyświetlaczu pisało Leon. '' Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę!" Szybko odebrałam połączenie.
-Halo!- starłam się by mój głos brzmiał spokojnie.
-Hej. - powiedział dość nieśmiało.- Słuchaj, wczoraj był u mnie Fabien i mówił coś tam, że to wszystko to nieprawda i, że tak się umówiliście...- urwał się, chyba nie wie co z tym zrobić
-To prawda.- szepnęłam. Co mam więcej powiedzieć.
-Może byśmy się spotkali i porozmawiali na spokojnie co!- zaproponowałam.- Gdzie teraz jesteś?- zapytałam spoglądając na zdziwioną dziewczynę.
-Jestem w tym samym parku co ty i właśnie na ciebie patrzę. powiedział spokojnym głosem. Gdy to usłyszała zaczęła się obracać w różne strony w poszukiwaniu jego.
-Nie wierzgaj, bo chce z tobą porozmawiać w cztery oczy, a z Francescą to nie będzie możliwe.- wyjaśnił uspokajając mnie.- Dobrze, a teraz spław ją.
-Jak ja mam to zrobić?!- krzyknęłam oburzona do telefonu.
-A to już twoja działka. Będę czekał przy jeziorku.- szepnął uwodzicielsko i się rozłączył.
"Mam spławić Francescę... ciekawe jak" pomyślałam. Dobra już chyba mam.
-Kto dzwonił?- zapytała zaciekawiona czarnowłosa.
-To był...- "mój tata."-... Fabien.-"pięknie"
-A co chciał?- drążyła temat.
-Powiedział, że muszę koniecznie wracać do domu, bo ma jakieś tam plany dotyczące firmy.- może jakoś wybrane.
-I co z tego wynika?- nie odpuszcza.
-Kochana, naprawdę muszę już iść, al może jutro się znowu spotkamy i pogadamy szczerze. - Rzuciłam szybko i pocałowałam ją na pożegnanie w policzek. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjście z parku, tak by musiała, ze naprawdę stąd wychodzę. Gdy odwróciłam się zobaczyłam, że dziewczyny niema. Postanowiłam skrócić sobie drogę do jeziorka. Zamiast dróżką pobiegłam przez trawę. No i naprawdę szybko tam się znalazłam. Gdy byłam na miejscu rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie wiedziała.
Postanowiłam zaczekać na niego. Podeszłam do pierwszej ławki. Usiadłam i zaczęłam obmyślać jak potoczy się nasza rozmowa.
Nie minęło 5 minut, a poczułam jak ktoś siada obok mnie.Te cudne perfumy... Odwróciłam głowę w tą stronę. Zobaczyłam go. Jak zawsze piękny. Na twarzy miał lekki uśmiech.
-Hej.- powiedział i powiększył swój uśmiech.
Och... jest tu...
Wolnym krokiem spacerowałam alejkami dość dużego parku. Nawet samej się przejść daje dużo do myślenia, choć to nie to samo jak wyrzucić to z siebie.
-Violetta!- usłyszałam głos za sobą. Od razu poznałam kto to. Odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą w moją stronę Włoszkę. Na jej widok szeroko się uśmiechnęła.
Dziewczyna podbiegła do mnie i mocno do siebie przytuliła.
-Hej, kochana.- powiedziała tuląc do siebie Francescę.- Jak tam!- zapytała odrywając się i lustrując ją wzrokiem. Czarnowłosa była ubrana w truskawkową sukienkę i białe balerinki. Wyglądała naprawdę ładnie.
-Dobrze, ale dobrze, że jednak mnie wyciągnęłaś bo muszę z tobą poważnie porozmawiać.- powiedziała poważnie poprawiając pasek od kremowej torebki spadający z ramienia dziewczyny. "No pięknie" pomyślałam i cicho westchnęła. Dobrze wiedziałam o czym chce rozmawiać.
-Violetta, co ci strzeliło do głowy. Przecież w liceum byliście jak kot z psem, a teraz narzeczonymi. Coś mi ni gra. Myślała, że to z Leonem coś tak będzie, ale że z nim.- powiedziała z ogromnymi pretensjami. Co ja jej mam teraz powiedzieć. Prawdę! No nie wiem.
-Fran, słuchaj. Nie wiem jak ci to powiedzieć...- nie mogłam znaleźć odpowiednich słów.
-No jak! To proste. Słowami Vilu, słowami.- Włoszka nadal była oburzona tą całą sytuacją.
-Violu, przecież wiesz, że możesz mi powiedzieć, wszystko.- już mówiła spokojnym głosem.- Pamiętasz? Przyjaciółki na dobrze i na złe.- serdecznie się uśmiechnęła, a w jej głosie było słychać... coś takiego, że od razu serce miękło.
"Powiem jej" w myślach podjęłam decyzję.
-Fran, chodzi o to, że ja tak nap...- nie zdążyłam dokończyć, bo przerwał mi dzwoniący telefon. Mój telefon.Spojrzałam na włoszkę przepraszająco i wszystko wyciągnęła urządzenie z torebki. Na wyświetlaczu pisało Leon. '' Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę!" Szybko odebrałam połączenie.
-Halo!- starłam się by mój głos brzmiał spokojnie.
-Hej. - powiedział dość nieśmiało.- Słuchaj, wczoraj był u mnie Fabien i mówił coś tam, że to wszystko to nieprawda i, że tak się umówiliście...- urwał się, chyba nie wie co z tym zrobić
-To prawda.- szepnęłam. Co mam więcej powiedzieć.
-Może byśmy się spotkali i porozmawiali na spokojnie co!- zaproponowałam.- Gdzie teraz jesteś?- zapytałam spoglądając na zdziwioną dziewczynę.
-Jestem w tym samym parku co ty i właśnie na ciebie patrzę. powiedział spokojnym głosem. Gdy to usłyszała zaczęła się obracać w różne strony w poszukiwaniu jego.
-Nie wierzgaj, bo chce z tobą porozmawiać w cztery oczy, a z Francescą to nie będzie możliwe.- wyjaśnił uspokajając mnie.- Dobrze, a teraz spław ją.
-Jak ja mam to zrobić?!- krzyknęłam oburzona do telefonu.
-A to już twoja działka. Będę czekał przy jeziorku.- szepnął uwodzicielsko i się rozłączył.
"Mam spławić Francescę... ciekawe jak" pomyślałam. Dobra już chyba mam.
-Kto dzwonił?- zapytała zaciekawiona czarnowłosa.
-To był...- "mój tata."-... Fabien.-"pięknie"
-A co chciał?- drążyła temat.
-Powiedział, że muszę koniecznie wracać do domu, bo ma jakieś tam plany dotyczące firmy.- może jakoś wybrane.
-I co z tego wynika?- nie odpuszcza.
-Kochana, naprawdę muszę już iść, al może jutro się znowu spotkamy i pogadamy szczerze. - Rzuciłam szybko i pocałowałam ją na pożegnanie w policzek. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę wyjście z parku, tak by musiała, ze naprawdę stąd wychodzę. Gdy odwróciłam się zobaczyłam, że dziewczyny niema. Postanowiłam skrócić sobie drogę do jeziorka. Zamiast dróżką pobiegłam przez trawę. No i naprawdę szybko tam się znalazłam. Gdy byłam na miejscu rozejrzałam się dookoła. Nigdzie go nie wiedziała.
Postanowiłam zaczekać na niego. Podeszłam do pierwszej ławki. Usiadłam i zaczęłam obmyślać jak potoczy się nasza rozmowa.
Nie minęło 5 minut, a poczułam jak ktoś siada obok mnie.Te cudne perfumy... Odwróciłam głowę w tą stronę. Zobaczyłam go. Jak zawsze piękny. Na twarzy miał lekki uśmiech.
-Hej.- powiedział i powiększył swój uśmiech.
Och... jest tu...
***
No i mamy 9 rozdział
Tak wiem miał być OS, ale jakoś nie mogę zabrać się do napisania jego.
Nie będę się rozpisywać
Liczę na komentarze i bardzo dziękuję z tyle wejść na mojego bloga
Pozdrawiam
Lucyy
Aaaaaaaa!!!!! Po raz pierwszy ktoś zadedykowal mi rozdział. Baaaardzo dziękuję, jest świetny.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wszystko idzie w dobrym kierunku i Leonetta wkrótce się pogodzi. W każdym bądź razie mam taką nadzieję.
Tak na marginesie nie masz za co dziękować, to dla mnie przyjemność. Szczerze to tesknilam za rozdziałem, byłam ciekawa dalszych losów bohaterów.
Co do OS 'a to na maila mogę ci coś przesłać, bo naszkrobalam coś w wersji awaryjnej. Uprzedzam, jest beznadziejne.
Dobra, ty się nie rozpisujesz, a wypisuje polstronne wywody :D. Zresztą mnie znasz, ja tak zawsze. Przynajmniej się dopelniamy.
Ok, nie przynudzam.
~LOX
Ps. Pierwszaaaaa!
Jeju! Boski! Ja chce 10! <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńCudowny!
OdpowiedzUsuńVioletta kontroluje Fabiena :D
Umówiła się z Fran no ale Leoś chciał się z nią spotkać :3
Mam nadzieje ze się pogodza!
Czekam na kolejny ;*
Pozdrawiam <333
Rozdział genialny <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Leonetta sobie to wszystko wytłumaczy ;D
I znowu będą razem xpp
Violka z Fabienem jak mąż i żona, przynajmniej tak zachowuje się Vilu :)
Jestem ciekawa czy Viola powie prawdę Fran jak spotkają się na ploteczkach następnym razem :3
Oczywiście czekam na następny boski rozdział <3